Bez elektrycznych hulajnóg i rowerów. Radni zdecydowali, że część wózków pojedzie MZK
Na poprzedniej sesji Rady Miasta doszło do dość wyjątkowego wydarzenia. Prezydent po uwagach ze strony radnych wycofał swój projekt uchwały dotyczący regulaminu przewozów w autobusach i tramwajach miejskich. W ten czwartek temat wrócił na obrady- uchwalono zmiany na nowych zasadach.
Kontrowersje w październiku wzbudził punkt, który, jak słusznie zauważyli radni, zabraniał podróżowania autobusami MZK osobom na elektrycznych wózkach.
Sprawę referował dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Marcin Kowallek, który, jak przyznał, w trakcie sesji sprawdził, jak wyglądają wózki elektryczne stosowane przez osoby z niepełnosprawnością. Argumentował, że są one ciężkie i niosą zagrożenie dla współpasażerów, oraz, że jako posiadają własny napęd – ich miejsce jest na chodnikach.
Na sesji 19 listopada udało się jednak pewne sprawy naprawić. Przede wszystkim część wózków o napędzie elektrycznym będzie nadal dozwolona. Uchwała i regulamin doprecyzowują wymiary tych urządzeń i warunki, jakie mają spełniać. Do autobusów miejskich nie wjadą zatem: skutery dla osób z niepełnosprawnością ruchową, trójkołowce, czy posiadające podpórkę pod głowę.
-Sprawdziliśmy przepisy, poradziliśmy się również MZK, jak by tą sprawę widziało- referował Marcin Kowallek z Wydziału Gospodarki Komunalnej. -Proponujemy taką regulację, podobna została wprowadzona wcześniej w Szczecinie, a opiera się na Regulaminie 10 Europejskiej Komisji Gospodarczej Organizacji Narodów Zjednoczonych – Jednolite przepisy dotyczące homologacji pojazdów kategorii M2 i M3 z 2015 roku. Tam są zawarte warunki, jakie musi spełnić pojazd, aby otrzymać homologację, również co do wózków inwalidzkich i określa standardowe parametry tego wózka. I my je powtarzamy w treści uchwały. Kolejnym elementem pozwalającym na umieszczenie wózka w pojeździe jest umieszczenie go w miejscu przeznaczonym, oznaczonym piktogramem graficznym oraz zapięcie pasami bezpieczeństwa. Wózek musi mieć możliwość obrócenia się wokół własnej osi.
Kowallek zaprezentował również przykłady wózków elektrycznych, które do samochodów i tramwajów MZK będą mogły wjechać, a które nie. Pokazujemy kilka przykładów.
Radna Margareta Skerska-Roman zapytała ile w ogóle autobusów może takie wózki przewozić (są niskopodłogowe). Dyrektor Marcin Kowallek odpadł, że na tą chwilę nie wie, ale wszystkie poza Jelczami, których możemy mieć jeszcze około 24-25 ze 120, które w normalny dzień roboczy wyjeżdżają na ulice Torunia.
–Jaki jest powód wykluczenia z przewozów rowerów z napędem elektrycznym i urządzeń transportu osobistego z napędem elektrycznym? – pytał Maciej Krużewski z Klubu KO.
-To wynika z tego, co się dzieje w innych miastach i czego oczekują kierowcy – odparł Kowallek. – Z niebezpieczeństwa i samowystarczalności. Rower z napędem elektrycznym to jest praktycznie motorower. Można się nim poruszać nie tylko za pomocą siły własnych mięśni, ale jego funkcjonalność polega przede wszystkim na tym, że można się nim poruszać wspomagając silnikiem elektrycznym. (…) Posiadają akumulator, który ma ogniwa litowo-jonowe, które w przypadku jakiegokolwiek zdarzenia mogą spowodować oparzenia lub inne obrażenia u pasażerów, chcemy eliminować te wydarzenia z wyprzedzeniem.
Radna Margareta Skerska-Roman zapytała, czy byłaby możliwość wyznaczenia tych miejsc w autobusach i tramwajach razem z wymiarami, po to, aby osoby z niepełnosprawnościami z innych miast, które nie znają lokalnego regulaminu przewozów od razu wiedziały, czy ich wózek jest zgodny z nim. Z odpowiedzi dyrektora Kowallka wynikało, że raczej takich planów nie ma, bo zazwyczaj nie mieszczą się skutery inwalidzkie. A to, oczywiste. Radny Krużewski pytał o statystyki wybuchów akumulatorów w UTO i wózkach elektrycznych i innych urządzeń zawierających baterie litowo-jonowe.
-Czy radny zmierza do pytania, czy będziemy zabraniali przewozu telefonów komórkowych, bo one również mają baterie? – zapytał Kowallek. – Nie mamy żadnych statystyk dotyczących rowerów czy hulajnóg.
Wyjaśnił, że decyzję opierają na doniesieniach medialnych i działaniach innych miast, które starają się zabezpieczać pasażerów w przewozach.
-Dla mnie niczym się nie hulajnoga czy wózek elektryczny niczym się nie różnią – odparł Krużewski. – Jak słusznie pan dyrektor już zauważył, baterii w autobusie jest wożone całe mnóstwo, nie tylko w telefonach komórkowych, które najczęściej wybuchają, ale też w wiertarkach, szlifierkach – tam są bardzo duże pojemności, o wiele większe niż w takiej hulajnodze. Samo to, że kupujemy autobusy hybrydowe, chcemy kupować elektryczne – one też mają baterie. Chciałbym przez to wszystko powiedzieć, że jeżeli będziemy nakazywać i zakazywać komuś, musimy mieć bardzo mocne argumenty, a ja tu takich nie widzę.
Jak się okazuje, MZK planuje zakup pasów parcianych do bezpiecznego montażu rowerów, aczkolwiek radna Skerska-Roman pytała o szyny zabezpieczajace przewóz w autobusach. O ile będą na to chętni – do tej pory rowery jeździły za darmo, a teraz klient przewożący rower będzie musiał zapłacić za niego ponad 6 zł. Przy podróży powrotnej w zestawieniu rower-autobus do szkoły lub pracy będzie to już koszt ponad 12 zł za dzień łącznie.
Reasumując, wkrótce jedyne urządzenia posiadające zarazem kółka, jak i baterie, przewożone w pojazdach MZK stanowić będą wózki spełniające poniższe warunki:
1) wózek posiada wymiary nie większe niż: długość całkowita 1200 mm, szerokość całkowita 700 mm, wysokość całkowita 1090 mm;
2) zostanie umieszczony w pojeździe na miejscu wydzielonym i oznaczonym znakiem graficznym (piktogramem) dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich lub wózków dziecięcych i prawidłowo zabezpieczony pasami bezpieczeństwa, o ile znajdują się na wyposażeniu pojazdu;
3) wózek musi mieć możliwość obrócenia się wewnątrz pojazdu w miejscu wokół własnej osi.