Białoruś i kasa połączyły polityków [FELIETON]
Momenty, w których większość polityków partii rządzącej oraz ugrupowań opozycyjnych mówią jednym głosem, są niesłychanie incydentalne. Bardzo często mamy wrażenie, że zdania są tak podzielone, że nie ma absolutnie żadnej szansy na wypracowanie porozumienia. Zdarzają się jednak wyjątki.
Okazuje się, że politycy mają ogromną zdolność dogadywania się w sprawach dotyczących kwestii utrzymywania przywilejów i zabezpieczenia finansowego „klasy politycznej”.
Immunitetem i subwencjami partyjnymi zajmowaliśmy się już w poprzedniej kadencji. Nietrudno się domyślić, iż stanowcza większość była przeciw zmianom. Te kwestie łączą wybrańców.
Podobnie stało się na ostatnim posiedzeniu sejmu, podczas którego nadzwyczaj szybko i sprawnie przeszła ustawa podnosząca m.in. wynagrodzenia czy subwencje partyjne. Ponadto styl procedowania i czas, w którym ono się odbyło, kolejny raz pokazuje oderwanie niektórych osób od rzeczywistości.
Dlatego zagłosowałem przeciw.
Teraz natomiast naszą uwagę przykuwa sytuacja na Białorusi. Ten temat również łączy, co akurat można pochwalić.
Niedawno w KPRM odbyło się spotkanie premiera z parlamentarzystami wszystkich sił politycznych. Miałem okazję reprezentować na nim swoje ugrupowanie. Nie zdradzę chyba tajemnicy, mimo iż było to spotkanie niejawne, że pan premier na początku spotkania podkreślił, iż sprawa Białorusi jest tak istotna, że powinniśmy się spotykać i rzeczowo na ten temat porozmawiać.
Podpisuję się pod tym.
Nasuwa się jednak pytanie. Czy zatem ważne kwestie wewnętrzne związane z bezpieczeństwem, ochroną zdrowia czy edukacją nie są aż takie ważne?
Czy w tych sprawach nie możemy ze sobą rozmawiać w poszukiwaniu optymalnych rozwiązań?