Czym jest wolność dla torunian? Zapytaliśmy o to licealistę, studentkę, przedsiębiorcę i…
Odzyskana równo 100 lat temu wolność jest dziś dla nas… Cóż, dla każdego czymś innym. Jest jednak coś, co nas łączy: nie doceniamy jej. Wolność to komfort i poczucie bezpieczeństwa, podróżowanie po świecie, ale też pretekst do wojny polsko-polskiej. Niepodległość jest dziś czymś oczywistym, ale mało kto bierze pod uwagę, że w każdej chwili można ją utracić.
100 lat temu Polska wróciła na mapę Europy. Odzyskaliśmy wolność po 123 latach zniewolenia. W tym roku obchodzimy okrągły jubileusz tamtego wydarzenia. To z pewnością najbardziej doniosła rocznica historyczna w ciągu najbliższych lat. Czym jest dziś dla nas wolność? Jak ją przeżywamy? I czy w ogóle?
– Wolność jest oczywista, ponieważ nie mamy pojęcia, czym jest niewola – mówi Witek Kowalski, licealista z Torunia. – Na pewno nie chciałbym, by mnie dziś zmuszano, jak to było pod zaborami, żebym uczył się po niemiecku czy rosyjsku. Dla mnie wolność to możliwości rozwoju, wyboru pracy, podróżowania po świecie. Cieszę się, że dziś nie ma problemu, żeby gdziekolwiek wyjechać za granicę, że jest nieograniczony dostęp do walut, że mamy wolność internetu, który był wolny od zawsze. Rozumiem doniosłość tego święta, ale absolutnie go nie przeżywam. Przyjmuję do wiadomości, że się ludzie cieszą. Też się cieszę, ale nie mam potrzeby manifestowania tego. Nie potrzebuję tego wyrażać i krzyczeć na ulicy.
Wartość wolności nie podlega dyskusji. Wielu z nas dostrzega jednak złożoność problemu.
– Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czym dziś jest wolność – mówi Dorota Jaworska, urzędnik z Torunia. – Nie może być rozpatrywana wyłącznie w kategoriach niepodległości. Wolność to także wolność wyboru czy wolność słowa. Są ludzie, którzy o to ciągle walczą, również w naszym kraju. Wolność jest jak wachlarz – jest bardzo złożona. Trzeba by zapytać o to kogoś, kto doświadczył zniewolenia. Wydaje mi się, że nie doceniamy jej tak, jak doceniały pokolenia, które ją odzyskały. Nie przeżywamy tak tego święta, jak powinniśmy. Pamiętam na przykład swoją babcię, już nie żyjącą, która przeżyła II wojnę światową. Kiedy przychodziło święto 11 listopada i oglądała w telewizji transmisję z obchodów, to zawsze miała łzy w oczach. Ilekroć grali hymn, to babcia wstawała. My już tego tak nie przeżywamy. Jest też negatywny aspekt: 11 listopada kojarzy mi się również z wojną polsko-polską. Są ludzie, którzy nie potrafią się cieszyć z wolności. Wolą walczyć na ulicach, zamiast okazywać swoją radość.
Dla wielu z nas święto niepodległości jest również doskonałą okazją do odpoczynku. To dzień wolny od pracy, który można spożytkować na relaks.
– Wolność jest wyprawą w góry – mówi Marcin Figura, toruński przedsiębiorca. – Od lat jeździmy 11 listopada w góry na męski wypad. Prawdę mówiąc, nie przeżywam tego święta jakoś specjalnie. Jadę w góry się zresetować, odpocząć. Myślę, że dziś nie czujemy, czym tak naprawdę była niewola, trudno więc docenić nam wolność. Pewnie nasi pradziadkowie postrzegali ją zupełnie inaczej, skoro musieli ją sobie wywalczyć. Poza tym władza skutecznie nam to święto obrzydza. Na przykład te przepychanki wokół 12 listopada – będzie wolne czy nie będzie. Zakłóca to samą ideę święta. Trzeba było o tym dyskutować pół roku wcześniej.
Jednak mimo politycznego wymiaru, wydaje się, że samej idei wolności tak łatwo przesłonić się nie da.
– Wolność to przede wszystkim komfort – mówi Agnieszka Kalczewska, studentka UMK. – Że mogę czuć się bezpiecznie, że mam prawo wyboru, że mogę mieć nad swoim życiem kontrolę. Moje pokolenie jest już przyzwyczajone do tego, że ten komfort ma. Nie musieliśmy go sobie wywalczyć jak nasi przodkowie. Smutne jest jednak to, że tylko przy okazji rocznic pamiętamy o wolności. I tylko wtedy ją doceniamy. Warto jednak pamiętać, że tak jak została zdobyta, tak może zostać utracona. Nigdzie nie jest powiedziane, że ona jest wieczna. Dlatego trzeba doceniać i przypominać, że kiedyś ktoś nam ją wywalczył, że ktoś oddał za nią życie. Nie powinno tak być, że jesteśmy do wolności przyzwyczajeni.
Generalnie jednak uznajemy, że jest to uroczystość radosna i tak właśnie powinna być obchodzona.
– Święto to jest budowaniem naszej polskiej tożsamości narodowej – mówi radny miejski mijającej kadencji Karol Wojtasik. – W Polsce problem z podobnymi uroczystościami jest taki, że są one dość martyrologiczne, ubolewające… A przecież powinniśmy się bardziej cieszyć. Pójść raczej w kierunku amerykańskim, pokazując jak wielkie i radosne jest to dla nas święto. Oczywiście uroczystości patriotyczne są konieczne, ale przede wszystkim powinniśmy wspólnie spędzać czas, sadzić dęby, organizować pikniki rodzinne, wręcz emanować narodowymi barwami. Wszędzie powinny być widoczne biało-czerwone szaliki, naklejki na samochodach, wstążki. Cała Polska powinna być tego dnia biało-czerwona.