Gdzie leży granica? Między krytyką a hejtem w Polsce
Pracownik Straży Marszałkowskiej, policjant, polityk, nauczyciel, mechanik, kolega z podwórka i nieznajomy – przykładni pracownicy, kochające matki i odpowiedzialni ojcowie w internecie pokazują swoją drugą twarz. Coraz częściej ich hejterskie komentarze nie są anonimowe. Używając portali społecznościowych, podpisują się własnym imieniem i nazwiskiem, nie zważając na konsekwencje.
„Nie nadajesz się na matkę”, „Jak można być tak bezmyślnym i zostawić dziecko samo w domu, nawet na chwilę”, „Nigdy nie powinnaś być matką” – to tylko trzy najłagodniejsze komentarze z wielu pojawiających się w internecie po wiadomości o dramatycznym wypadku w Toruniu. Z 11. piętra okna wieżowca wypadł 4-letni chłopiec.
– Okrutne informacje otrzymywałam m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych – mówi mama dziecka, apelując do komentujących o rozwagę i spokój.
Jak wynika z badań przedstawionych przez warszawską Szkołę Wyższą Psychologii Społecznej, statystycznie ofiarą hejtera pada co czwarty użytkownik sieci, a aż 11 proc. internautów przyznaje, że zdarza im się hejtować. Dlaczego? Przede wszystkim sprawia im to radość. Wypuszczają z siebie tłumione od dawna negatywne emocje – zawiść, zazdrość. Czasami zaś robią to z nudy.
Kim jest więc statystyczny polski hejter?
Według Agencji Badań Rynku i Opinii SW Research jest mężczyzną, panowie stanowią 53 proc. wszystkich hejterów. Ma od 16 do 24 lat, mieszka na wsi i ma wykształcenie średnie ogólnokształcące. Co piąty zaś pochwalić się może wykształceniem wyższym. Swoje posty hejter publikuje kilka razy w tygodniu. Najchętniej kieruje je w stronę osób publicznych.
O „hejcie” słyszeli prawie wszyscy użytkownicy sieci. Czym jednak hejt jest?
Hejt, w definicji Słownika Języka Polskiego, to obraźliwy i zwykle agresywny komentarz internetowy oraz wroga i agresywna opinia w stosunku do kogoś lub czegoś.
Sam wpis, komentujący w obraźliwy sposób konkretną osobę lub zachowanie, może wydawać się jego autorowi niegroźny, niesie jednak za sobą ogromne konsekwencje. Osoba hejtowana może odczuwać stany nerwowe, bezsenność, a z czasem się izolować i podejmować próby samobójcze. Drugą stroną są konsekwencje prawne. Hejterowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia nawet do roku.
– Kodeks karny nie używa bezpośrednio pojęcia hejtu lub mowy nienawiści, jednak dopuszczanie się niektórych zachowań powszechnie nazywanych hejtem może wpisywać się w znamiona kilku przestępstw, o których mowa we wspomnianym kodeksie – zaznacza prawnik Piotr Wódkowski, autor videobloga Trener Prawa.
Polskie prawo zabrania publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych czy też wyznaniowych, a także pomawiania lub znieważania innych osób.
Jak podkreśla posłanka Lewicy Joanna Scheuring-Wielgus, z hejtem w Polsce skutecznie walczyć się nie da.
– Nie mamy dobrego prawa – mówi polityczka. – Teraz, gdy Prawo i Sprawiedliwość jest u władzy, jest przyzwolenie na zachowania, których wcześniej nie obserwowaliśmy. Jednak poprzednia władza również nic w zakresie walki z mową nienawiści nie zrobiła.
Do problemu hejtu odniosła się podczas kampanii wyborczej kandydatka na premiera z ramienia Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska.
– Hejt, nienawiść i złe słowa weszły w nasze życie, stały się prawie naszą codziennością i nie może być na to zgody – mówiła w Gdańsku. Podczas wizyty w Trójmieście wicemarszałek Sejmu podpisała deklarację „Stop nienawiści”. W dokumencie tym podkreślono, że wobec języka kłamstwa sprzeciwić musimy się razem.
– Każdy z nas musi zacząć od siebie, w swoim imieniu – czytamy.
Kilka lat temu wśród osób sprzeciwiających się fali mowy nienawiści była wspomniana już Joanna Scheuring-Wielgus. Proces przeciwko Jackowi Międlarowi, ówczesnemu duchownemu Zgromadzenia Księży Misjonarzy, trwał trzy lata.
„Konfidentka, zwolenniczka zabijania i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?” – brzmiał wpis, który pojawił się w sieci w 2016 r.
– Jeżeli ktoś na forach internetowych, pod własnym imieniem i nazwiskiem, grozi nam lub bliskim, niezwłocznie powinniśmy poinformować o sytuacji organy ścigania – przypomina posłanka. – Nie możemy się zastanawiać, nie możemy milczeć. To ma ogromne znaczenie. Jak pokazuje mój przykład, można z hejtem wygrać.
Czy należy zgłaszać wszystkie przypadki hejtu organom ścigania? Czy przynosi to skutek i może stać się metodą walki z mową nienawiści?
– Na to pytanie nie ma prostej i dobrej odpowiedzi – mówi Piotr Wódkowski. – Każdorazowo decyzja o zgłoszeniu jest trudna. Na pewno łatwiej jest ją podjąć w przypadku pojedynczych wypowiedzi skierowanych przeciwko zwyczajnej „niepublicznej” osobie. Nie jest natomiast niczym miłym możliwość zderzenia się z obojętnością organów ścigania – trzeba mieć w sobie chęć walki, żeby dochodzić swoich praw. W przypadku polityka zgłoszenie może dodatkowo spotęgować falę hejtu, ponieważ sprawca w społeczności internautów może usiłować kreować się na męczennika za wolność wypowiedzi, zaś z polityka-ofiary robić cenzora. Ściganie kilkudziesięciu czy kilkuset sprawców jest angażujące czasowo i psychicznie.
Z pomocą dla ofiar hejterów chce wyjść Lewica.
– W tej 4-letniej kadencji ponownie złożę projekt ślepego pozwu – mówi Scheuring-Wielgus. – Teraz będę miała jeszcze więcej sprzymierzeńców – posłów Lewicy, którzy mają takie samo zdanie jak ja.
Zgodnie z treścią wspomnianego projektu „w sprawach o ochronę dóbr osobistych, jeżeli do ich naruszenia doszło za pośrednictwem internetu, a powód nie zna danych osobowych pozwanego, koniecznych do wniesienia pozwu” ten będzie wnosiło się bez wskazania danych osobowych skarżącego.
– Zostały przekroczone granice, które nigdy nie powinny zostać przekroczone – podkreśla posłanka Lewicy. – Dziś żyjemy w zupełnie innym świecie – w wirtualnym ludzie już nie mają hamulców, w tym rzeczywistym z hejtem spotykamy się coraz częściej. Najgorsze jest to, że odwaga, którą hejterzy nie tak dawno mieli tylko przed ekranami komputerów, jest zauważalna na ulicach. Jeszcze dwa lata temu, 11 listopada podczas warszawskiego Marszu Niepodległości z osobami o odmiennych poglądach mogłam minąć się bez słowa. Podczas ubiegłorocznych obchodów po raz pierwszy zdania, które czytałam w internecie: „ty Żydówo”, „morderczyni”, „nie masz prawa być Polką” wypowiedziano mi prosto w twarz. Hejterzy również pokazali twarze.
Jak zapowiadają eksperci, niestety zjawisko hejtu będzie nasilać się wraz z rozwojem mediów społecznościowych. Konsekwencje propagowania mowy nienawiści mogą być i już są bardzo groźne.
Stając się ofiarą hejtu, powinniśmy mieć świadomość wsparcia u bliskich, przyjaciół i psychologów. Najmłodsi, dzwoniąc pod nr tel. 116 111, mogą skorzystać z Telefonu Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Warto też zastanowić się, czy opinia ludzi, których nie znamy, ma dla nas tak duże znaczenie. Wartościową i merytoryczną krytyką powinniśmy przejmować się wyłącznie od osób, które nas kochają.