Jak to jest z tą ekologią? [FELIETON]
Z jednej strony bój partii rządzącej o ochronę zwierząt futerkowych w masowych hodowlach, prezydencki program „oczko plus” – czyli dofinansowanie małej retencji czy rządowy program „Stop Smog” to bez wątpienia działania w jakiś sposób wychodzące naprzeciw obecnemu stanowi środowiska w Polsce.
Niestety to jednak kosmetyka. Dlaczego? Bo widzę, co się dzieje z materią krytyczną dla poziomu emisji szkodliwych pyłów, w tym CO2 w naszym kraju. Unijna komisja ochrony środowiska naturalnego (ENVI) proponuje zwiększyć limit redukcji emisji CO2 do 2030 r. z 40 do 60 proc. Bruksela sugerowała, że powinna ona wynieść od 50 do 55 proc. Ile wyniesie dokładnie, będzie wiadomo już niedługo. Przekładając to na język konkretów: oznacza to wprost bankructwo 60-70 proc. naszych zakładów energetycznych – elektrowni oraz kopalń, które nadal technologicznie i emisyjnie tkwią w XX w. No i oczywiście zapaść gospodarki, która nadal oparta jest na węglu.
Z raportu „Emisja gazów cieplarnianych Polski na tle budżetu węglowego świata” wynika, że nasz kraj już w 2016 r. przekroczył dopuszczalną ilość emisji dla progu 1,5°C i jeśli nic nie zmienimy, w 2024 r. przekroczymy krytyczny próg 2,0°C. A na domiar złego w latach 1990-2018 zredukowaliśmy emisję CO2 o zaledwie 13 proc.!
Rząd nie ma wyjścia – musi dążyć w stronę transformacji ku bezemisyjnym źródłom energii. Ale oznacza to też likwidację większości kopalń węgla kamiennego. Wstępnie liczone koszty transformacji to 280 mld zł.
Kilka dni temu jednak rządzący wymiękli i pod wpływem nacisków górników dokonali wydłużenia okresu wygaszania kopalń oraz okresu dotowania wydobycia węgla, które były zawarte w strategii „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.”. Bez komentarza…