Kobiecy biznes – sposób na życie
W świecie szklanych sufitów i ruchomych schodów kobiety często decydują się na to, by zamiast być zatrudnioną, samodzielnie chwycić za ster, a w przyszłości – zatrudniać pracowników. Prowadzenie własnej działalności może być formą realizacji pasji, spełnieniem zawodowym, użytkowym zarabianiem pieniędzy, a czasami koniecznością. Bierzemy pod lupę kobiecy biznes w regionie i sytuację zawodową kobiet w regionie oraz… stereotypy na ten temat.
Wizerunek bogatej bizneswoman z teczką w ręce i w szpilkach towarzyszy nam, odkąd telewizja po 1989 r. otworzyła przed nami świat seriali. Z drugiej strony pokutuje stereotyp, że przedmiotem kobiecego zainteresowania są ciuchy, włosy i „pazurki”. Jak jest w rzeczywistości? Jak kobiety radzą sobie na rynku pracy? Kim jest statystyczna toruńska kobieta sukcesu? Co powoduje, że decydują się dołączyć do grona przedsiębiorczyń?
Danych na temat sytuacji zawodowej kobiet dostarcza Główny Urząd Statystyczny, który opracowuje dane tematycznie za lata ubiegłe. Dziś dysponujemy informacjami podsumowującymi rok 2017. Co mówią? W Toruniu zarabiamy statystycznie więcej niż w regionie – 4293,05 zł w przypadku mężczyzn, a kobiet 3750,58 zł. Różnica wyrażona współczynnikiem Giniego wynosi 0,299 (im bliższy 0, tym równiejsze są płace) i jest nieco wyższy niż w regionie ogółem, ale niższy niż we Włocławku i Bydgoszczy. Największe nierówności płacowe występują we Włocławku. Co ciekawe, najsprawiedliwiej jest w grupie najniższych uposażeń, oscylujących wokół pensji minimalnej. Zatem znaczące różnice płac zaczynają się pośród wyższych wynagrodzeń. Skąd te dysonanse?
– Przyczyna tego, że „luka płacowa” pomiędzy kobietami a mężczyznami nie maleje w tempie, które mogłoby satysfakcjonować, jest prosta – tłumaczy dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz, psycholożka biznesu i adiunktka w Katedrze Nauk Społecznych Wyższej Szkoły Bankowej Toruniu. – Po prostu my, kobiety rodzimy dzieci i pracodawcy biorą to pod uwagę. Jest to zimna kalkulacja. Zmieniają się priorytety i obciążenie. Zmieniły się czasy. Poprzednie pokolenia nie miały ułatwień w postaci obiadów w słoiczku i pampersów, ale nie miały też takich obciążeń. Dotychczasowa umowa społeczna zakładała wsparcie dziadków w wychowaniu dziecka. Dziś dziadkowie nadal pracują, a ci na emeryturze odkrywają możliwości dalszej samorealizacji. Ten trend wzmacnia rynek, który nakręca konsumpcję również w tej grupie docelowej klientów.
Warto podkreślić, że najwyższe wskaźniki, jeśli chodzi o przedsiębiorczość kobiet, odnotowywane są nie w państwach bogatych, takich jak Niemcy czy Szwecja, ale w krajach rozwijających się, np. w 2016 r. statystycznie najwięcej kobiet przedsiębiorczych było w Senegalu, bo aż 37 proc. spośród ogółu prowadzących własną działalność. W Polsce od lat około ⅓ firm jest prowadzona przez kobiety. W województwie kujawsko-pomorskim w 2017 r. 35,6 proc. przedsiębiorców stanowiły kobiety – o 0,3 proc. więcej, niż wynosiła średnia krajowa. Najwięcej jest ich nie tylko w dużych miastach, jak Toruń, Bydgoszcz czy Włocławek, ale również w Grudziądzu (41,6 proc.) i powiecie grudziądzkim czy gminach Obrowo i Zławieś Wielka. Aż w 89 z 144 gmin udział kobiet w przedsiębiorczości spada. Skąd biorą się te nierówności i trendy? Dlaczego kobiety nadal rzadziej niż mężczyźni decydują się na własną działalność? Czy dopada nas „syndrom oszusta”, a może raczej zamykamy firmy, bo okazują się niewypałem?
– Żyjemy w ciekawych czasach, ale również bardzo trudnych. Słyszymy, że wcześniejsze pokolenia miały ciężko, a nam, szczególnie matkom, jest łatwiej: mamy pralkę, pampersy i możemy pracować, jesteśmy świetnie wykształcone – tłumaczy dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz. Niemniej obciążenie kobiet i oczekiwania społeczne oraz te płynące z wewnątrz są ogromne. Mamy podołać. Jesteśmy matkami, mamy robić kariery zawodowe, partnerkami, mamy się samorealizować. Jednocześnie brakuje nam pewności siebie. Wszystko zaczyna się od wychowania: dziewczynki nie mają pobrudzić swoich sukienek w piaskownicy, chłopcy mogą się ubrudzić na potęgę. Do tego dochodzi niepewność, pytania, jakie sobie stawiamy: „A może to, co osiągnęłam, to przez przypadek? Jak ja to zrobiłam?”. Nadal posługujemy się względem siebie sformułowaniem, że nam się „udało”. Nadal też zakładamy, że mężczyzna jest ekspertem, autorytetem, bo w takiej kulturze wzrastamy. Siwa głowa pana z telewizji nadal nas przekonuje i nie kwestionujemy jego słów. Mamy słuchać. Tymczasem to chłopcy od dziecka celebrują wygraną, dziewczynki zaś nie mogą pozbyć się tego uczucia niedowierzania, gdy osiągną sukces. Dlatego klucz do zmiany leży w wychowaniu dzieci.
Analizując statystyki GUS w zakresie przedsiębiorczości kobiet, można odnieść wrażenie, że własny biznes bywa odpowiedzią kobiet na powrót na rynek pracy po urodzeniu dziecka. Największą grupę, stanowiącą ponad 25 proc. ogółu przedsiębiorczyń, stanowią kobiety w wieku 35-44 lata. To po 35. roku życia najczęściej decydujemy się na swój biznes, nie wracając często do pracy na etacie. Właściwie każdy zna taki przypadek osobiście lub z przekazów medialnych, gdzie doświadczenie macierzyństwa stanowiło inspirację do założenia własnej działalności. Znamy historię sukcesu polskiej firmy Lenny Lamb, która zaczęła się od problemów Joanny Bogdan z prozaicznym wyjściem na spacer z nowo narodzoną córką, która nie akceptowała wypraw w wózku. Receptą okazały się chusty i nosidła, których sprzedaż dla inicjatorki miała być „projektem na urlop macierzyński”. Obecnie firma daje zatrudnienie 120 osobom i produkuje własne chusty z własnych materiałów w Polsce. W Toruniu podobną drogą zaczyna kroczyć Adrianna Złoch, która rozkręca własną markę „Czyste Dziecko”. Z taką interpretacją zgadza się dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz.
– Jeśli włączy się myślenie o obciążeniu zawodowym i zbliżającym się powrocie po urlopie macierzyńskim i wychowawczym, to jest bardzo trudny czas dla mam i dla rodzin – mówi. – Wiele kobiet zdecydowało się na to i pracuje więcej niż na etacie. Niemniej jest to praca dla siebie i na siebie, a to smakuje inaczej i wartościujemy ją inaczej. Większość z takich przedsiębiorczyń, które miałam przyjemność poznać, odniosła sukces w branżach, które można nazwać „kobiecymi”: edukacja, np. językowa, opieka nad dziećmi, salony urody, moda. Są to tematy, w których rozwinęły one wiedzę ekspercką. I to nie jest żaden powód do wstydu.
Zgodnie z danymi GUS za 2017 r. w naszym województwie kobiety-przedsiębiorczynie dominowały w czterech obszarach PKD: w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej (około 70 proc. firm tego typu należy do kobiet), edukacji, zakwaterowaniu i działalności gastronomicznej oraz pozostałej działalności usługowej. Niemal tyle samo kobiet co mężczyzn prowadzi działalność finansową i ubezpieczeniową, w zakresie administracji i działalności wspierającej lub obsługuje rynek nieruchomości. Najwięcej przedsiębiorczyń przybywało w sekcji związanej z kulturą, rozrywką i rekreacją (o 6,2%). Wydaje się, że te klasyfikacje pasują do tradycyjnej funkcji opiekuńczej, wspierającej, przypisywanej kobietom w społeczeństwie.
– Dodałabym do tego trendy medialne, które uczą nas, że możemy odkryć swoje zdolności, np. w obszarze projektowania wnętrz – tłumaczy dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz. – Nadal blisko pozostajemy w obszarze pozostającym blisko domeny kobiecej: domu, mieszkania. Dlatego pasuje tu również zarządzanie nieruchomościami, ich obsługa, bo mamy tu duże pole do popisu. Jest to jednak, patrząc bardzo szeroko, nadal troska o „dom”, przestrzeń zamieszkiwaną, o którą trzeba dbać, o niej rozmawiać i budować relacje. Administrowanie, rozwiązywanie kryzysów, problemów czy troska o dom są kompetencyjnie domeną kobiecą. Uznaje się, że jest nią również rozwijanie komunikacji w obrębie płaskich struktur. Kobieta nie potrzebuje hierarchiczności, a jest jej uczona w obszarze np. korporacyjnym. Tam uczy się zarządzać zespołem, ma pokazać, że jest szefem i wejść w jego buty, tymczasem naszą domeną jest rozwiązywanie tych kryzysów, elastyczne podejście do problemów. W korporacjach mamy procedury i hierarchiczność, zarządzanie, nastawienie na uzyskanie z pracownika maksimum wydajności dla uzyskania przychodu. We własnych biznesach w wymienionych obszarach możemy się sprawdzić kompetencyjnie i ekspercko, jeśli chodzi o tematykę tych branż. Nie wartościujemy tego, bo jest to fakt, również ewolucyjny. Zadaniem kobiet w społecznościach pierwotnych było budowanie sieci poprzez komunikację, rozmowę, słowo, dlatego nasze mózgi inaczej funkcjonują w zakresie przetwarzania komunikatu.
Jakie będą trendy na przyszłość? Świadczenia typu 500+ wypchnęły sporo kobiet z rynku pracy. W wielu gminach statystyki przedsiębiorczości przechylają się coraz mocniej w stronę mężczyzn. Czy to zabije kobiece firmy? Czy będziemy skazani i skazane na rynek pracy kształtowany wyłącznie przez mężczyzn?
– Polska się zmienia, mamy perspektywę pewnego neokonserwatyzmu. Utrzymuje się ogromny niż demograficzny, a jednocześnie te pary, które decydują się na posiadanie dzieci, coraz częściej stają się rodzinami wielodzietnymi. Kobiety zostają w domach, prowadząc swoje przydomowe biznesy. Nie wstydźmy się tego obszaru naszej działalności zawodowej, nawet jeśli są to włosy czy paznokcie – uspokaja i apeluje dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz. – Ważne, żeby robić to bardzo dobrze i być fachowcem w swoim zawodzie i nie odżegnywać się od tego, co wpisuje się w domenę kobiecości, a stanowi zdobycz ewolucyjną. Jest to bagaż, balast, ale również potencjał.