Kryzys kontrolowany [FELIETON]
Wiele dni zajęło „wypracowywanie porozumienia” w Zjednoczonej Prawicy.
Cała Polska żyła pozorowanym konfliktem między PiS-em a jedną z jego przystawek, konkretnie Solidarną Polską pana Ziobry. Mogło się wydawać, iż poszło już na noże i nie da się zakopać wojennego topora.
Padały ostre słowa, że koalicji już nie ma, że możliwe są rządy mniejszościowe lub rozpisanie nowych wyborów. Wszystko raczej po to, aby wystraszyć Ziobrę i Gowina, którzy startując do wyborów poza Zjednoczoną Prawicą, popadliby w polityczny niebyt.
Oczywiście w tle jest rekonstrukcja rządu oraz podział miejsc w ministerstwach, spółkach itd. Czyli w miejscach, gdzie można nagrodzić wiernych działaczy, wsadzając ich na stanowiska, które powinny być przeznaczone dla specjalistów.
Jednak jeśli przeanalizujemy sobie całą tę sytuację, to możemy dojść do wniosku, iż żadnego konfliktu nie było. PiS łącznie z przystawkami odegrał niezły teatrzyk.
Zapytacie: „po co?”. Ponieważ niewiele tematów politycznych jest w stanie przebić się ponad informacje o ewentualnym rozpadzie rządu i groźbie rozpisania nowych wyborów.
Co za tym idzie, politycy i media komentowali głównie ten temat, pomijając zupełnie tak ważne kwestie, jak gospodarka, ochrona zdrowia czy nawet ostatnia „piątka dla zwierząt”.
Dodatkowo na koniec mieliśmy szczęśliwe zakończenie. Liderzy (jak twierdzą) dla dobra Polski byli w stanie podpisać porozumienie.
Zyskali wszyscy z tworu zwanego Zjednoczoną Prawicą.
PiS kolejny raz absolutnie zagospodarował przestrzeń medialną, spychając opozycję na boczny tor. Natomiast przystawki pokazane zostały w świetle niezbędnych sojuszników, podczas gdy same znaczą bardzo niewiele.