Maseczki, odwołane wydarzenia i pozamykane restauracje. Za nami już pół roku pod znakiem koronawirusa
W poniedziałek 23 marca w Toruniu potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. W naszym mieście był to początek pandemii, która drastycznie wpłynęła na niemalże wszystkie sfery życia. Przez ostatnie pół roku nic nie wyglądało tak jak wcześniej.
Choć sytuacja z pierwszej połowy roku wydawała się dramatyczna, największy przyrost zakażeń przyniósł ze sobą koniec lata. W połowie czerwca, 3 miesiące po wykryciu pierwszego przypadku, w Toruniu odnotowanych było łącznie nieco ponad 100 zakażeń. Obecnie, po kolejnych 3 miesiącach, w mieście potwierdzono już łącznie ponad 400 przypadków – wynika z danych przekazywanych przez rzecznika wojewody kujawsko-pomorskiego, Adriana Móla.
Pierwsza zakażona osoba w Toruniu trafiła na Oddział Obserwacyjno-Zakaźny Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, a wszystkie osoby, z którymi się kontaktowała, miały zostać poddane kwarantannie lub nadzorowi medycznemu. Na nogi zostały postawione służby, nie tylko te medyczne. Wcześniej, w czwartek 12 marca przed szpitalem Żandarmeria Wojskowa ustawiła namioty, w których odbywać się miała wstępna diagnostyka osób z podejrzeniem zakażenia.
Druzgocąca okazała się informacja z początku kwietnia o wykryciu ogniska koronawirusa na Oddziale Hematologii Specjalistycznego Szpitala Miejskiego. Oddział został zamknięty, a sam szpital kilka dni później wydał oświadczenie, w którym podkreślał, że nie był źródłem wirusa, jednocześnie zapewniając o przestrzeganiu procedur. Wyjątkowym momentem był także z pewnością występ prezydenta Michała Zaleskiego w programie „Onet Rano” z 3 kwietnia. Ze łzami w oczach przekonywał o swojej miłości do miasta i mieszkańców.
– Mogę jedno zadeklarować: żyję zdrowiem i życiem torunian. Nie zrobię nic innego niż dbanie o to – zapewniał.
Oddział ponownie otwarty został pod koniec maja, a do tego czasu wykryto tam łącznie ponad 50 przypadków zakażeń, zarówno wśród personelu, jak i pacjentów. Do prokuratury zaczęły też wpływać zawiadomienia o możliwych nieprawidłowościach, składane głównie przez bliskich pacjentów.
Koronawirus sparaliżował nie tylko służbę zdrowia. Przeniknął też w inne sfery życia. Już 12 marca, decyzją rządu, zamknięte zostały placówki oświatowe i instytucje kultury. W ślad za tym poszło także zamknięcie barów czy restauracji. Kilka dni później ograniczono także kursowanie komunikacji miejskiej. Lockdown trwał blisko 2 miesiące i okazał się ogromnym ciosem dla gospodarki. Lokale gastronomiczne i usługowe zostały otwarte ponownie dopiero 18 maja, ale obłożone zostały sanitarnym reżimem. Pomoc przedsiębiorstwom w czasie pandemii miały zapewnić rządowe tarcze antykryzysowe czy miejski program „Toruń dla przedsiębiorców”. Z kolei uczniowie i studenci przystosować się musieli do zdalnej nauki. Ci pierwsi do szkół już wrócili, choć na specjalnych zasadach. Drudzy przeszli na nauczanie hybrydowe, realizując zajęcia stacjonarne w miarę możliwości.
Nieodłącznym elementem codzienności stały się maseczki, bez których nie można było wyjść z domu. Choć na ulicach możemy już poruszać się bez nich, to wciąż trzeba je zakładać np. w autobusach. Pamiętać trzeba również o zachowaniu dystansu społecznego. Symbolicznie maskę założył też sam Mikołaj Kopernik, przypominający przechodniom na Rynku Staromiejskim o trwającej pandemii. O tym, że wciąż istnieje ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, warto pamiętać. Tak jak i o tym, że może on stanowić duże zagrożenie. Według danych Ministerstwa Zdrowia na dzień 4 października, w kraju odnotowano łącznie ponad 100 tys. zakażeń od początku pandemii, z czego nieco ponad 2,6 tys. osób zmarło.