Minął tydzień z aplikacją „Dbam o miasto”. Pomimo zgrzytów technicznych zgłoszeń przybywa
Aplikacja „Dbam o miasto” jest czymś, na co czekaliśmy od zakończenia współpracy przez Toruń z portalem NaprawmyTo.pl w 2014 r. Od tego czasu niemal rokrocznie mieszkańcy zgłaszali potrzebę zakupu takiej aplikacji. Już w pierwszym tygodniu jej działania mieszkańcy zgłosili około 200 usterek.
Droga do takiego usprawnienia była długa. W początkach września 2017 r. Wydział Komunikacji Społecznej i Informacji poszukiwał wykonawcy na wykonanie tego zadania. Postępowanie wygrała firma Abakus Systemy Teleinformatyczne Sp. z o.o. z Bielska Białej, która kilka miesięcy wcześniej zaproponowała również najniższą cenę na aplikację „Moje drzewo” do proponowania nasadzeń. Abakus zaproponował tu kwotę 29 089 zł brutto. Zamawiający miał dostarczyć produkt łącznie z filmami promującymi nowy portal i gwarancją na dwa lata do 30 listopada 2017 r. I… zapadła ponadroczna cisza w temacie. W styczniu 2019 r. Bartosz Szymanski, początkujący wówczas radny Koalicji Obywatelskiej, donosił, że aplikacja ma mieć premierę już za pół roku – czyli w czerwcu 2019 r. Ostatecznie pojawiła się 14 stycznia 2020 r. Szymanski też nie próżnował. Na dzień przed premierą „Dbam o miasto” opublikował własną aplikację do zgłoszeń, którą stworzył sam pod adresem lepszytorun.pl. Służy już do obsługi wniosków, które radny składa na sesji i w trybie międzysesyjnym.
Jak działa „Dbam o miasto”? Nie jest to aplikacja idealna. Wymaga założenia konta i podania danych osobowych. Nie posiada opcji logowania za pomocą Facebooka, chociaż taki zapis znalazł się w zamówieniu. Po premierze zniknęła wraz z całą aplikacją miejską ze sklepu Google Play, a po dwóch dniach zaliczyła awarię, gdy zniknęła cała mapa. Użytkownicy smartfonów z systemem Android nadal nie mogą dodawać zdjęć, a aplikacja nie pobiera lokalizacji użytkownika za pomocą GPS, a było to wymagane przez urząd w specyfikacji. Treść zgłoszeń widoczna dla użytkowników ogranicza się do tytułu i tematu. Minusem, na który zwracają uwagę nasi czytelnicy, jest brak możliwości przesyłania zgłoszeń lokalizacji słupków blokujących parkowanie na chodnikach bezpośrednio z aplikacji. Urząd wymaga osobnego wniosku w tej sprawie do Zarządu Dróg lub Wydziału Gospodarki Komunalnej.
Pozytywy? Z założenia „Dbam o miasto” miało nie wymagać zatrudnienia koordynatora do obsługi zgłoszeń. Aplikacja przesyła je automatycznie do odpowiednich komórek. Gorzej, gdy mieszkaniec wybierze niewłaściwą kategorię usterki. Ale najważniejsze, że działa – w tydzień usunięto prawie 60 usterek! Dzięki niej po raz pierwszy od kilku lat zaświeciła lampa na ul. Kilińskiego 10.
Co na te uwagi magistrat? W odpowiedzi na pytania otrzymaliśmy instrukcję zgłaszania usterek w aplikacji do… zgłaszania usterek.
– W zakresie problemów technicznych związanych z funkcjonowaniem serwisu proszę o przekazanie dodatkowych danych dotyczących modelu telefonu, wersji systemu oraz aplikacji/przeglądarki, z której korzystamy na urządzeniu – pisze Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta. – Proszę również zweryfikować, czy dostęp do funkcjonalności jest możliwy, wchodząc bezpośrednio na adres serwisu internetowego. Dostęp do danych takich jak opis, zdjęcia został ograniczony ze względu na konieczność ochrony danych przekazywanych przez mieszkańców. Podobne ograniczenia w dostępie do przekazywanych przez mieszkańców danych stosuje Warszawa w aplikacji 19115, gdzie mieszkaniec przekazuje opis i zdjęcie, a na mapie widoczna jest tylko pinezka zgłoszenia wraz z kategorią i aktualnym statusem.
Nie udało nam się dowiedzieć, którą usterkę w mieście usunięto dzięki aplikacji jako pierwszą, ani jak idzie likwidowanie ich w samym programie. A szkoda, bo to mały, ale znaczący dla mieszkańców sukces. W końcu wszyscy dbamy o miasto.