MPO sprząta, choć nie musi. Po raz kolejny…
Toruńskie przedsiębiorstwo oczyszczania jest jedną z miejskich spółek, która aktywnie wkracza w świat portali społecznościowych. Ostatnio zamieszcza informacje nie tylko o ofercie, czy konkursach, ale i co ciekawsze posprzątane przez MPO miejsca. Zobaczcie, jaką „fantazję” mają torunianie w śmieceniu.
Torunianie nie przestają zaskakiwać, niestety – również negatywnie. Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania sprząta cierpliwie, choćby dlatego, że turyści i mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, że za każdy skrawek terenu odpowiada właściciel. Każdy nieporządek w mieście, a szczególnie w jego centrum jest kojarzony z MPO, co wpływa negatywnie na wizerunek przedsiębiorstwa. Sprząta ono więc „cudze śmieci”. Ostatnio w pobliżu Komendy Miejskiej Policji w Toruniu przy PCK, teraz na Piekarach oraz Bydgoskim…
Warto przypomnieć tu fragmenty listu, który nasza redakcja otrzymała z MPO w Toruniu, gdy pisaliśmy o czystości na starówce w okresie przedświątecznym.
-Zdarza się jednak – a w zasadzie to zdarza się to nawet bardzo często – że obarcza się nas odpowiedzialnością za nieporządek na terenach, za które nie odpowiadamy – pisała wtedy Magdalena Krzyżanowska, rzeczniczka MPO w Toruniu. -W Toruniu nie jesteśmy jedyną firmą sprzątającą i warto przed skierowaniem zarzutów w naszą stronę najpierw sprawdzić, kto jest właścicielem danego miejsca i kto powinien dbać o jego czystość.
Do nas należy natomiast bez wątpienia dbanie o porządek na starówce. Jest ona naszym oczkiem w głowie i sprzątamy ją 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, niezależnie od niedziel czy świąt. Na starówce stale pracują zamiatacze i pracownicy opróżniający kosze, ale ze zrozumiałych względów nie są oni w stanie być wszędzie w tym samym momencie. Gdy zamiotą np. ul. Królowej Jadwigi, opróżnią przy niej kosze i następnie przejdą w kierunku Rynku Staromiejskiego, a w tym czasie komuś na ul. Królowej Jadwigi spadnie lód lub zapiekanka, za niesłuszne uznamy oburzanie się na nas za brudny deptak. Zostanie on umyty przy następnym przejściu naszych pracowników lub podczas nocnego mechanicznego mycia deptaka. Podobnie, gdy do dopiero co opróżnionego kosza ktoś wepchnie karton od pizzy lub worek z odpadami z mieszkania, zapełniając tym samym cały kosz, stwierdzimy, że zarzuty o nieopróżnianiu przez nas koszy są bezzasadne i krzywdzące naszych pracowników.
My bowiem wiemy, jak często musimy sprzątać po cwaniaczkach i nieuczciwych przedsiębiorcach, którzy podrzucają worki z odpadami przy koszach lub przy podziemnych pojemnikach, ponieważ nie chce im się przejść do kontenera lub nie chcą płacić za odbiór odpadów powstałych w prowadzonej firmie. Ci „sprytni” wiedzą, że my wywieziemy te worki, ponieważ nie pozwolimy sobie na to, aby szpeciły starówkę. W oczach innych, którzy natknęli się akurat np. na stos worków z odpadami złożony przy podziemnych pojemnikach przy Baju Pomorskim czy przy latarniach na ul. Żeglarskiej, jesteśmy jednak nieudolni, ponieważ właśnie widzą leżące worki. Uważamy więc, że niesprawiedliwe jest przerzucanie odpowiedzialności za bałaganiarstwo, cwaniactwo czy zwykłe lenistwo innych na firmę sprzątającą. Choćbyśmy się dwoili i troili, zawsze będzie nas mniej od śmiecących, a ich „praca” zawsze będzie niestety bardziej widoczna i interesująca dla mediów od codziennej, mrówczej i niespektakularnej pracy naszych panów zamiataczy.