Mariusz Kałużny: Nasz człowiek od inwestycji
Wszyscy znamy Wielką Krokiew w Zakopanem, gdzie swoje sukcesy od lat odnoszą nasi skoczkowie. Nie każdy jednak wie, że za remont obiektu, przy którym od lat gromadzą się tysiące fanów, żeby dmuchać pod narty, odpowiadał nasz człowiek – Mariusz Kałużny z Chełmży – dyrektor COS z sercem umiejscowionym w lokalnej społeczności.
Zanim został dyrektorem COS, zasmakował różnych profesji. Był prezesem klubu Legia Chełmża, pracownikiem Urzędu Miasta i radnym gminnym – zawsze człowiekiem bardzo aktywnym na polu trzeciego sektora. Do dziś podkreśla, że tylko współpraca państwa z lokalnymi społecznościami przynosi wymierne efekty. Ludzie wiedzą bowiem, czego im potrzeba, umieją się zorganizować, a dobry gospodarz musi umieć z tego skorzystać. Kałużny takim gospodarzem jest w Centralnym Ośrodku Sportu. Co to za instytucja?
– W największym skrócie to instytucja podlegająca Ministerstwu Sportu, która posiada sześć ośrodków przygotowań olimpijskich. To dzięki Spale są medale, to w Cetniewie rekordowe rzuty mierzą Anicie Włodarczyk, a na Wielkiej Krokwi w Zakopanem zwyciężają Adam Małysz czy Kamil Stoch. Wałcz jest drugim domem naszych wodniaków, Giżycko – zapaśników czy ciężarowców, a w Szczyrku przed najważniejszymi imprezami trenują nasze piękne i zdolne siatkarki. To w COS rodzą się zwycięzcy.
Dyrektor COS nadzoruje realizację wielkich inwestycji infrastrukturalnych oraz dba o to, żeby naszym sportowcom wyczynowym niczego nie brakowało. Nie zapomina jednak o potrzebie rozwoju sportu dzieci i młodzieży, a także lokalnej społeczności.
– Jako COS zajmujemy się głównie obsługą sportu wyczynowego. Jednak wiemy, że on zaczyna się w sporcie powszechnym – dzieci i młodzieży. Dlatego w tym roku razem z Ministerstwem Sportu zorganizowaliśmy w kujawsko-pomorskim cykl turniejów piłkarskich U-12 dla dzieci. Ostateczne rozstrzygnięcia we wrześniu, ale już teraz mogę powiedzieć, że było warto – dla uśmiechów i radości tych młodych piłkarzy – dodaje Kałużny.
Skromnie nie zauważa, że każda drużyna triumfująca w pojedynczym turnieju otrzymuje voucher na zakup sprzętu sportowego o wartości 1000 zł, a triumfator całego cyklu kwotę znacznie większą, a do tego wyjazd do ośrodka COS w Cetniewie.
Kałużny uważa jednak, że to normalne, że dba się o lokalną społeczność, miejsce, w którym się wyrosło, i któremu dużo się zawdzięcza.
– Dla mnie kierowanie COS jest misją. Prowadzimy 6 ośrodków, w których codziennie swoją formę wykuwają nasi wielcy sportowcy – lekkoatleci, siatkarze, wioślarze, kajakarze, zapaśnicy, skoczkowie czy przedstawiciele innych dyscyplin. Ja jestem – tak jak wy – fanem sportu. Wzruszam się, gdy grają „Mazurka Dąbrowskiego” na stadionach całego świata, gdy słyszałem Włodzimierza Szaranowicza, który kazał dmuchać w telewizory, żeby wygrywał Małysz i pamiętam Marka Citkę, który strzelił gola Anglikom na Wembley. Pamiętam doskonale sukcesy siatkarek pod wodzą Andrzeja Niemczyka. Dziś mam okazję obserwować pracę Jacka Nawrockiego i wiem, że jedyną drogą do kolejnych sukcesów jest stwarzanie naszym sportowcom świetnych warunków do pracy. Oni mają talent i zapał, ale muszą mieć też bazę na światowym poziomie. Taką właśnie znajdują w COS – przyznaje Kałużny.
To on nadzorował modernizację Wielkiej Krokwi (12 mln zł), a obecnie nadzoruje remont małych i średnich skoczni w Zakopanem, co kosztowało będzie ponad 44 mln zł. Przez cztery lata, gdy jest w kadrze kierowniczej COS, instytucja zrealizowała inwestycje za ponad 100 mln zł.
To wyraz tego, że państwo poważnie traktuje sport – uważa Kałużny.
W ostatnich latach COS zmodernizował także m.in. kolejkę na Skrzyczne w Szczyrku, wybudował nową halę sportową w Zakopanem czy boisko do siatkówki plażowej w Spale. Inwestycje cały czas idą pełną parą.
Państwo polskie nie zapomniało jednak o inwestycjach w region kujawsko-pomorski, o które Kałużny, jako lokalny patriota, zabiega. Dzięki jego staraniom zmodernizowana została m.in. kryta pływalnia w Chełmży i kort tenisowy w Toruniu (ponad 4 mln zł). W Górsku organizowane były Pikniki Olimpijskie, a samorządowcy już doskonale wiedzą, gdzie i jak składać dofinansowania, żeby rozwijana była infrastruktura sportowa.
– Patriotyzm jest dla mnie miłością do całej ojczyzny. Ale jest na sto procent coś takiego jak lokalny patriotyzm czy sentyment. Czuję go i wiem, że zawsze będę pomagał tu na miejscu. Bo ja nadal jestem tym samym gościem z ziemi toruńskiej i chełmińskiej, gdzie mieszkam i kiedyś pracowałem. Wiem, gdzie się wychowałem, gdzie uczyłem i co zawdzięczam regionowi. Jeżeli chociaż jedna osoba zwróci uwagę na moją dzisiejszą pracę i zaangażowanie i powie – o, ten gość wie, co to ciężka praca – to będzie mi niezmiernie miło – kończy Kałużny.