Nie mamy kandydata na męża stanu [FELIETON]
Jaki ustrój mamy obecnie w Polsce? Po środowych wieczornych doniesieniach medialnych doznaję rozdwojenia i nie wiem, czy Polska to cały czas państwo demokratyczne z trójpodziałem władzy, pluralizmem, praworządnością i gospodarką rynkową, czy już hybryda demokratyczno-autorytarna, gdzie władza zbudowana jest na nienawiści, polaryzacji i polega na poniżaniu i zadawaniu bólu, dosłownie i w przenośni. Funkcjonujemy od kilku lat w zdeptanym systemie prawnym, siedzimy na tykającej bombie, póki co z opóźnionym zapłonem, ale jednak nie możemy czuć się bezpiecznie. Obecna sytuacja teoretycznej walki ze skutkami COVID-19 pokazuje jak na dłoni, czym dla rządu jest dorobek wielu ludzi, kim dla władzy jest obywatel…
Czego jednak mamy oczekiwać od rządzących? Może stawiamy im za duże wymagania? Bo skoro obecnie urzędujący prezydent Andrzej Duda bierze udział w debacie prezydenckiej, a w tym czasie za jego plecami zapadają kluczowe dla państwa decyzje podejmowane przez szeregowych posłów to my – Polki i Polacy – siłą rzeczy nie możemy być ważni w tej układance. Co to za kraj, w którym termin wyborów ustala dwóch posłów i swoje postanowienia spisuje na kartce papieru?
6 maja to dzień, który zapisze się na kartach niechlubnej historii Polski. Tegoroczne wybory, niezależnie od tego, kiedy się odbędą, przegraliśmy już wszyscy, mimo że cel z przesunięciem daty wyborów został osiągnięty, to jednak atmosfera wokół nich nie sprzyja przeprowadzeniu równej i sprawiedliwej dla wszystkich kandydatów kampanii. Brak zaufania do organów państwowych podważa gwarancję rzetelnego ich przeprowadzenia. Tu już nie mają znaczenia technikalia, czy kandydaci będą zbierać ponownie podpisy, czy mogą się zmienić kandydaci, czy będziemy głosować w lipcu, czy za rok. Ostatecznie została podważona wiarygodność całego państwa oraz uczciwość organów sprawujących władzę, a brak w Polsce silnego kandydata na męża stanu, brak silnych partii gotowych na przejęcie władzy nie wróży na przyszłość.