Nie w tej kadencji [FELIETON]
Wakacje, sezon ogórkowy, czyli najlepszy z możliwych termin w polityce do wprowadzania kontrowersyjnych zmian. W ubiegły piątek w zdecydowanej większości posłowie i posłanki opozycji wraz parlamentarzystami Prawa i Sprawiedliwości postanowili podnieść wynagrodzenia zarówno sobie, jak i wysokim urzędnikom administracji państwowej w pakiecie z wprowadzeniem uposażenia dla pierwszej damy i zwiększeniem subwencji partyjnych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie czas i pora, kiedy się tym zajęli, oraz forma, którą obrali do zmian.
Od kiedy w Polsce mamy rządy PiS-u, cała opozycja ramię w ramię krytykuje, i słusznie zresztą, sposób procedowania ustaw. Tryb, w jakim przeprowadza się proces legislacyjny, i tempo prac są dalekie od doskonałości. Brak konsultacji, dialogu społecznego, słowa eksperckiego urąga jakości naszego ustawodawstwa. Jednak są sprawy, dla których większość posłów i posłanek robi wyjątek i zgodnie dochodzi do wniosku, że podnoszenie sobie wynagrodzeń jest oczywistą oczywistością.
Zawsze uważałam, że posłanki i posłowie, nasza władza ustawodawcza, reprezentanci narodu zarabiają dużo za mało, aby wymagać jakości i elitarności od polskiego parlamentu. Zatem debata na temat ich wynagrodzeń musi się odbyć, ale dziś to jest fatalny moment na takie zmiany. Totalny brak wyczucia ze strony polityków bulwersuje. W sytuacji, kiedy ogromna część społeczeństwa podnosi się po lockdownie, a kolejna stara się egzystować w kryzysie, to przepychanie na szybko takiego projektu jest policzkiem wymierzonym w wyborców.
Ponadto brak wyobraźni wśród opozycji, czym może skutkować w kolejnej kampanii podniesienie dziś subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości, tylko dowodzi, że im te podwyżki się nie należą! Nie w tej kadencji.