Nieuświadomiony stand-up [FELIETON]
Miłościwie nam panujący zrobili pierwszy krok do skompromitowania nas ostatecznie. I robią to w stylu fatalnym. Z miną wciąż uczącego się wioskowego głupka i mądrościami rodem z podręcznika młodego „centralisty demokratycznego”. Raz po raz pokazując nam, jak kultura osobista i inteligencja może sięgać bruku.
Właśnie zawieszono Polskę w prestiżowej sieci rad sądowniczych. Przynależność do niej nie przynosi konkretnych korzyści, ale pokazuje pozycję wśród elitarnego klubu państw liberalnych demokracji. Papierek lakmusowy wolności.
W reakcji sędziowie PiS doszli do wniosku, że Polska wystąpi z sieci na własny wniosek. Sytuacja kojarzy mi się z burdą wszczętą w barze przez owego głupka, a gdy wykidajło zabiera się za wyrzucenie go przed lokal, ten, obciągając sweter, mówi: „sam wyjdę”.
Czy to mądre? I o to wychodzi rzecznik prasowy PiS-owskiego KRS i mówi – parafrazując – że zarzuty są absurdalne, bo dotyczą ograniczania niezależności sędziów, a przecież my nie ograniczamy niezależności sędziów poza zakresem zależności, na której nam zależy.
Czyli z uśmiechem na twarzy, radośnie pan rzecznik przytaknął zarzutom. Do tego w ciągu ostatnich dwóch tygodni mamy po prostu rewię czarnego humoru. Funkcjonariusz PZPR, prokurator stanu wojennego składa wieniec pod pomnikiem ofiar komunizmu, poseł Pawłowicz poznaje zza grobu poglądy Chopina, premier zapomniał o kredytach frankowych swego banku, prezydent widzi wyimaginowaną Unię, co nie przeszkadza mu awansem uhonorować kilkanaście zmarłych osób orderem (na szczęście nie odrzucą). I można tak bez końca.
I nagle się okazuje, że Tomasz Jachimek miał rację – w Polsce króluje nieuświadomiony stand-up. Szkoda, że u nas w oparciu o tę komiczną koncepcję buduje się politykę zagraniczną, wymiaru sprawiedliwości czy wewnętrzną. I tylko przy tym stand-upie to śmiech przez łzy.