Nikt nie może stać ponad prawem [WYWIAD]
O problemie dyskryminacji osób niewierzących, mniejszości seksualnych, kobiet i kryzysie w Kościele katolickim rozmawiamy z Markiem Joppem, lokalnym działaczem SLD, który wygrał proces ze szkołą medialną o. Rydzyka.
Satysfakcja czy ulga, co czuje pan po wygranym procesie?
Można powiedzieć, że proces wygraliśmy już w zeszłym roku, kiedy zapadł wyrok. Druga strona nie zgodziła się z nim i wniosła apelację, ale sąd utrzymał wyrok w mocy. Nie wygląda to jednak tak, jak powinno, bo mimo tego, że wyrok zapadł 21 sierpnia, to do tej pory (do chwili zamknięcia numeru, przyp. red.) nie został wykonany. Chodzi o wypłatę zadośćuczynienia. Z drugiej strony nie było absolutnie żadnej reakcji. My poszliśmy im nawet na rękę i zobowiązaliśmy się, że do 15 września nie będziemy wszczynali żadnej egzekucji. To jednak nastąpi, jeśli druga strona nie zacznie respektować wyroku sądu. Mówiąc wprost, należne zadośćuczynienie od Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej wyegzekwuje komornik.
Odszkodowania wciąż nie ma, a co z kryteriami przyjmowania kandydatów na studia? Tutaj też nic się nie zmieniło?
W tym kontekście wydaje mi się, że osiągnąłem pewien sukces. Po trzech latach walk ze szkołą o. Rydzyka i wydaniem licznych apeli o wyeliminowanie dyskryminujących praktyk, m.in. przez Komisję Europejską, nastąpiła pewna zmiana. Dalej wymagana jest opinia proboszcza, ale już nie obligatoryjnie. Osoby, które ze względów światopoglądowych nie mogą przedłożyć takiej opinii, będą musiały odbyć indywidualną rozmowę z władzami uczelni. Ze mną niestety nikt nie chciał rozmawiać.
Został pan postawiony przed faktem dokonanym i sąd uznał, że była to pośrednia dyskryminacja. Był pan dyskryminowany jako osoba niewierząca, ale ostatnio często pojawiają się głosy, że paradoksalnie to katolicy czują się dyskryminowani. Słusznie?
Możemy mówić o dyskryminacji katolików, ale w krajach muzułmańskich. Nie w Polsce. Nie spotkałem się jeszcze w naszym kraju z dyskryminacją katolików. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie – jest to grupa pod pewnymi względami nobilitowana, nieraz stojąca ponad prawem. Tak dzieje się chociażby przy wszystkich aferach pedofilskich, związanych z księżmi, które są tuszowane. Ten problem do dziś nie jest rozwiązany. Wszyscy wobec prawa jesteśmy równi. Nieważne, czy ktoś nosi sutannę, czy jest wierzący, czy nie. Nikt ponad prawem stać nie może. Żyjemy w państwie prawa i to prawo musi być przestrzegane, dlatego tak ważna jest niezawisłość sądów. W czasach rządów zjednoczonej Prawicy ta wartość jest zagrożona, żyjemy w jakimś poplątaniu z pomieszaniem.
Afery pedofilskie, o których pan wspominał, mocno nadszarpnęły zaufaniem wierzących. Dziś Kościół coraz szybciej traci wiernych.
Laicyzacja i sekularyzacja społeczeństwa to proces modernistyczny, który wbrew pozorom trwa już od wielu lat. Teraz jest to przyspieszone, dlatego być może bardziej wyraźne, ale na tle Europy nie jesteśmy jako państwo wyjątkiem. Dokładnie takie same przemiany już dawno temu nastąpiły w Hiszpanii, Francji, Irlandii. Europa się laicyzuje i od tego nie ma już odwrotu. Natomiast to, o czym mówiliśmy, afery z udziałem księży, tylko ten proces intensyfikuje.
Bardzo nośnym tematem w przestrzeni publicznej są także ostatnio środowiska LGBT, które wyraźnie mówią nie tylko o braku tolerancji dla odmiennej orientacji seksualnej, ale nawet agresji. Uważa pan, że osoby nieheteronormatywne są w Polsce zagrożone?
Tak, i z pewnością jest to kolejna dyskryminowana grupa. Widzę jednak, że jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej otwarci. Uważam, że powinniśmy przyjąć ustawę o związkach partnerskich. Dziwię się, że środowiska kościelne negują takie osoby, przecież one nikomu nie robią krzywdy. Nie zapominajmy, że wartości chrześcijańskie zakładają pomoc potrzebującym, tolerancję, empatię. Tego w stosunku do osób LGBT ze strony Kościoła nie ma. Zamiast wsparcia jest nagonka, wśród duchownych nie widać wrażliwości. To droga donikąd. Kościół powinien stać się bardziej pro-ludzki.
Na koniec jeszcze jeden wątek dyskryminacyjny. Czy w Polsce w dalszym ciągu możemy mówić o dyskryminacji kobiet?
Oczywiście, wskazuje na to wiele badań. Zarobki kobiet i mężczyzn ciągle różnią się od siebie, nawet przy wykonywaniu tych samych zawodów na tych samych stanowiskach. To nie jest fair. W wielu branżach kobiety są dyskryminowane. Pracodawcy mówią, że kobiety są niepewnym pracownikiem, bo jak zajdą w ciążę, to de facto pracownika nie ma. Dla mnie to jest nie do przyjęcia, żeby kobiety były dyskryminowane dlatego, że rodzą dzieci czy opiekują się nimi. Rola ojców się wyrównuje, ale nie oszukujmy się, ciężar obowiązków macierzyńskich zawsze będzie w większym stopniu spoczywał na kobiecie. Zaakceptowanie tej sytuacji i dostosowanie się do niej to nasz wspólny obowiązek.