Od miesięcy w Szembekowie nie ma spokoju. Nieznany sprawca wysypuje na drogę kolce przebijające opony
Druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Szembekowie mają problem. Wieś również. Od wiosny na drogach przecinających wieś „tajemniczy mściciel” wysypuje własnej roboty pułapki na auta. Niewiarygodne, ale prawdziwe.
Wiele takich informacji pojawia się w Internecie i wydawać by się mogło, że to zwykłe fałszywki. Tym razem tak nie jest. Ktoś naprawdę rozsypuje na drogę kolce do przebijania opon. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że… sam je wytwarza spawając pręty lub gwoździe na wzór tych, które niegdyś zamówił Bogdan Borusewicz na użytek demonstracji solidarnościowych w 1982 roku. Dziś takimi posługuje się… CIA. Dziwne? Dziś w sieci można znaleźć wszystko, również przepis na kolce, które niezależnie od tego, jak upadną, zawsze przebiją oponę.
W połowie grudnia tego roku w Szembekowie pojawiły się nowe pułapki na auta. Być może skuteczniejsze w związku z opadami śniegu – nie ma takiej możliwości, żeby utknęły pod ubitym śniegiem lub spłynęły z pośniegowym błotem. Są to kwadratowe i prostokątne blaszki z dospawanymi naostrzonymi prętami. O ich pojawianiu się regularnie ostrzega OSP Szembekowo na swoim facebookowym profilu.
-Faktycznie zgadza się od wiosny ktoś rzuca na drogę pułapki. Niestety nikt nie wie kto i dlaczego to robi mówią ochotnicy ze straży pożarnej w Szembekowie. – My jako strażacy staramy się zawsze obserwować drogę czy coś nie leży a jeżeli takie coś nastąpi informujemy społeczność. Ostatnio rzuca właśnie w okolicach Straży Pożarnej.
Mieszkańcy zgłaszają sprawę na policji już od maja. Mają zresztą żal do policjantów za niewykrycie sprawcy. Martwią się, ponieważ ostatnio blaszki z prętami pojawiły się na drodze przed przyjazdem autobusu szkolnego wypełnionego dziećmi. Niektórzy nie szczędzą ostrych i niecenzuralnych słów. Większość jest tym faktem po ludzku zmartwiona.
– Nie wiem, co by się stało, gdybym straciła panowanie nad kierownicą przy takiej pogodzie, wioząc córkę do szkoły – mówi jedna z mieszkanek. – Dla mnie to jest niezrozumiałe.
Niektórzy podejrzewają, że sprawca sam auta nie posiada. Do nas dotarły pogłoski, że jest to efekt konfliktu między kierowcami a mieszkańcami, którzy oczekiwali, że w Szembekowie właśnie znajdą ciszę i spokój. I była – dopóki nie wylano równego gładkiego asfaltu, który prowokuje szoferów do jazdy wbrew przepisom.
– Nas to bardzo martwi – dodają strażacy. – Jak mamy wyjazd to jedziemy do remizy (nie zawsze przepisowo ale to wyższa konieczność lecz oczywiście jak najbezpieczniej). Więc teraz, jak jedziemy to musimy martwic się aby nie wpaść w pułapkę czy to autem prywatnym jadąc do remizy czy pojazdem bojowym aby udzielić pomocy.
Zapytaliśmy policję, co dzieje się w tej sprawie.
– W tej chwili trwają trzy postępowania dotyczące takich zdarzeń – mówi Wojciech Chrostowski z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP Toruń. – Jedno z października, kolejne z 13 i 14 grudnia. Wszystkie są w toku i dotyczą wykroczenia z artykułu 91 Kodeksu Wykroczeń. Będziemy robić wszystko, żeby sprawę wyjaśnić. Warto dodać, że ten paragraf nie dotyczy jedynie parkowania, lecz przede wszystkim sytuacji, w których przedmiot pozostawiony jezdni może „spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym”.
Sprawcy grozi do 1500 zł grzywny. Policja analizuje również sprawę pod kątem liczby poszkodowanych. Jeśli suma zniszczeń przekroczy 525 zł może to stanowić przesłankę do zmiany kwalifikacji czynu na przestępstwo.
Czekamy na wasze sygnały w tej sprawie.