Oda do głupoty [FELIETON]
Głupota to taka przypadłość, która nie szczędzi nikogo. I ludzi wykształconych dopada czasami, i tych z dużym stażem politycznym, a nawet mężów stanu potrafi capnąć.
Piję oczywiście do niedawnej sytuacji pierwszego posiedzenia Parlamentu Europejskiego, w trakcie którego część posłów wybranych z partii Brexit odwróciła się plecami, a część „naszych” posłów PiS nie wstała z krzeseł podczas hymnu Unii Europejskiej „Oda do radości”.
„O radości, iskro bogów, córo Elizejskich Pól…” – te słowa najwidoczniej stały w sprzeczności z wartościami tych, którzy kandydowali w wyborach do PE, by zasiadać w ławach instytucji tworzących prawo unijne.
Kandydowali, wiedząc, że po otrzymaniu mandatu będą otrzymywać syte wynagrodzenia – diety oraz gigantyczne środki na prowadzenie swoich biur – z budżetu przewidzianego na utrzymanie administracji UE.
Głupotą według mnie jest ostentacyjne odwracanie się od wszystkiego, co europejskie, nawet w chwilach tak podniosłych i uroczystych jak odśpiewanie hymnu. Nie będę recenzować ich równie głupich tłumaczeń.
Choć niektóre z nich zasługują na przytoczenie. Anna Zalewska: „po prostu nieporozumienie, a nie demonstracja”. Zalewska dodała, że potraktowała literalnie deklarację numer 52 Traktatu lizbońskiego, której Polska nie podpisała, a która stwierdza, że „Oda do radości” to pieśń wspólnotowa. Witold Waszczykowski nie chciał komentować swojego zachowania, „ale inni politycy PiS przekazali WP.pl, że były szef MSZ ma problemy zdrowotne w zakresie poruszania i być może to było przyczyną tego, że nie wstał”. Z kolei wicepremier Jacek Sasin skomentował incydent z udziałem polskich europosłów tak: „Ja bym wstał, nic nie zaszkodzi. Może zabrakło refleksu. Jestem przekonany, że to nie była żadna demonstracja. Czasem tak się zdarza, że człowiek np. zajęty rozmową zbyt późno się zorientuje, że dzieje się wokół niego coś ważnego”.
Nic więcej nie zamierzam dodawać…