Piotr Świerczewski: zespół Brzęczka osiągnie sukces
– Początki Jurka przypominają start w kadrze Adama Nawałki. Wtedy także zdecydowana większość społeczeństwa krytykowała ten wybór, a jednak za jego kadencji przeżywaliśmy wspaniałe chwile. Trzeba dać szanse trenerowi, trzymać kciuki, a na oceny jeszcze przyjdzie czas – mówi byłym kadrowicz Piotr Świerczewski w rozmowie z Karolem Żebrowskim.
Rok temu piłkarska reprezentacja Polski była o krok od kwalifikacji na Mistrzostwa Świata. Miesiąc temu na meczu towarzyskim z Irlandią frekwencja na stadionie jest najniższa od kilku lat. Wszystkiemu winien jest nieudany występ w Rosji?
– Trzeba to rozpatrzeć w kilku kategoriach. Z całym szacunkiem dla Irlandczyków, ale nie jest to przeciwnik z najwyższej półki. Gdybyśmy grali z Anglią czy Niemcami, to jestem przekonany, że bez względu na wszystko stadion wypełniłby się do ostatniego miejsca. Z drugiej strony czerwcowy mundial na pewno zostawił zadrę w sercach kibiców reprezentacji.
Przypomina się sytuacja po Mistrzostwach Świata w Korei i Japonii w roku 2002. Wtedy wobec reprezentacji, której był pan częścią, również były spore oczekiwania, jednak turniej zweryfikował je.
– Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak słabe wytłumaczenie, ale w obu przypadkach problemem jest realna ocena sytuacji. Zarówno wtedy, jak i teraz, uważam że wspomniane oczekiwania były niewspółmierne do tego, jaki rzeczywiście nasza reprezentacja prezentuje poziom. Musimy spojrzeć w końcu prawdzie w oczy – nie mamy drużyny, która może włączyć się do walki o mistrzowskie trofea. To nasza społeczność chciała stworzyć obraz reprezentacji Polski jako giganta piłki nożnej. Tak jednak nie jest.
Z czego to wynika?
– Myślę, że to problem naszej mentalności. Spójrzmy na polską Ekstraklasę. Włodarze klubów, które zdobywają mistrzostwo czy wchodzą do europejskich pucharów, mają poczucie osiągnięcia świetnego rezultatu. Tylko że tak naprawdę dla klubu z tak dużego państwa jak Polska, powinno to być traktowane w kategorii małego sukcesu. Przychodzi lipiec czy sierpień i polskie zespoły przepadają w rywalizacji z klubami z Luksemburga lub Słowacji. Przykro to mówić, ale taka jest realna siła naszej piłki.
Zaskoczył pana wybór na trenera reprezentacji Jerzego Brzęczka?
– Na pewno się ucieszyłem. Z Jurkiem znamy się dość dobrze, wspólnie byliśmy na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Uważam, że to słuszny wybór, choć przed jego debiutem przeciwko reprezentacji Włoch byłem pełen obaw. Zagraliśmy jednak niezłe spotkanie. Przede wszystkim dobrze wyglądaliśmy fizycznie, widać było agresje, dynamikę i pomysł taktyczny.
W kadrze pojawiło się kilka nowych twarzy. Myśli pan, że mogą oni realnie stanowić o sile naszej reprezentacji?
– Nie mają wyjścia. Lewandowski, Glik, Błaszczykowski – im lat nie ubędzie. Ktoś będzie musiał niedługo przejąć po nich schedę. Dużą radość sprawiają wieści z Włoch, gdzie gra wielu naszych kadrowiczów i robią to ze świetnym skutkiem.
Spotkania w Lidze Narodów trener Brzęczek powinien traktować jako ważną rywalizację o punkty, czy też jako możliwość do sprawdzania nowych rozwiązań taktycznych i testowania potencjalnych kadrowiczów?
– Moim zdaniem o jakimkolwiek odpuszczaniu nie może być mowy. Mamy okazję do sprawdzenia się na tle silnych przeciwników i powinniśmy pokazać, że pomimo nieudanych Mistrzostw Świata, potrafimy nawiązać z nimi walkę. Testowanie zostawiłbym na mecze towarzyskie.
Głównym celem są jednak mistrzostwa Europy 2020. Znajdzie się na nich miejsce dla drużyny trenera Jerzego Brzęczka?
– Bardzo bym chciał i mocno w to wierzę. Początki Jurka przypominają start w kadrze Adama Nawałki. Wtedy także zdecydowana większość społeczeństwa krytykowała ten wybór, a jednak za jego kadencji przeżywaliśmy wspaniałe chwile. Trzeba dać szanse trenerowi, trzymać kciuki, a na oceny jeszcze przyjdzie czas.