Rzecz gustu [FELIETON]
Sprawa tęczowej Matki Boskiej przypomina w swym wydźwięku słynną burzę o Matkę Polkę Walczącą i pytanie, jak bardzo wizja artystyczna może ingerować w oryginalne dzieło i na ile wizja artystyczna i przekaz stanowi profanację. Ba, na ile oprawa dzieła może stanowić profanację.
I z jednej strony mamy, niewątpliwie symboliczne i prowokacyjne, kolaże z ikoną, ale z drugiej strony trudno przypisać temu dziełu zamiar obrażenia czy znieważenia kogokolwiek. Bo czyż symbol przymierza może być obraźliwy? Czy wykonana ze smakiem przeróbka może być aktem profanacji? Szczególnie np. w kontekście słów płynących z Watykanu. Przesłania, które stoi w sprzeczności z postawą rodzimych oburzonych wierzących.
Podczas gdy Kościół ponownie odkrywa swoje korzenie w ewangelii miłości, u nas króluje stary dobry zabobon agresji. Jednocześnie dwoistość natury osób dotkniętych losem tęczowej Maryi jest zadziwiająca. Nie uraża ich uczuć ta sama Maryja sprzedawana jako lampka nocna, butla na wodę, gdzie głowa robi za zakrętkę, czy też jako element ozdobny wątpliwej urody „reform”.
Profanacją jest potraktowanie sfery sacrum bez szacunku, w sprzeczności z jej duchem. Trudno mi pojąć, w czym gorsza jest tęczowa aureola od wkładania żarówki w trzewia Matki Boskiej i dlaczego tęcza obraża, a odkręcana głowa już nie.
A nad całą sytuacją złowieszczo wiszą słowa wypowiedziane przez byłego premiera Cyran… A nie, to nie ten premier, ale słowa te same, postawy takie same i wizja świata taka sama. Bo wszyscy mamy wiedzieć, że jak podniesiemy na coś rękę, to władza nam tę rękę… Bo obecna władza „dobrych wzorców” się nie wstydzi.
Erka
11 maja 2019 @ 14:04
Chodziło o miejsce umieszczenia , toitoje i śmietniki .