Samsonowicz: „Aaron Cel był w szoku i żartował sobie, że jednak potrafię grać w koszykówkę” [WYWIAD]
O różnicy poziomów między PLK a 1 ligą, podekscytowaniu ofertą z Polskiego Cukru Toruń, żarcie Aarona Cela i znacznie więcej. Z Michałem Samsonowiczem, dla którego jest to pierwszy sezon w Energa Basket Lidze, rozmawiał Michał Zieliński.
W której z dotychczasowych drużyn czułeś się najlepiej i dlaczego?
W SMS-ie PZKosz Władysławowo, w którym graliśmy w 2 lidze, a ja byłem wtedy w 3 liceum. Wszyscy byliśmy w tym samym wieku, razem mieszkaliśmy, jedliśmy, chodziliśmy do szkoły, trenowaliśmy. Przez to atmosfera w zespole była bardzo dobra, a co za tym szło, spisywaliśmy się też dobrze w lidze. Uważam, że mam szczęście do tego, do jakich drużyn trafiam i jakich ludzi spotykam. Nie miałem w swojej karierze takiej sytuacji, żebym źle się czuł w drużynie, w której grałem.
Co czułeś, gdy dowiedziałeś się o zainteresowaniu Twoimi usługami ze strony Polskiego Cukru Toruń?
Podekscytowanie. Od razu wiedziałem, że jest to miejsce, w którym chciałbym się znaleźć w tym sezonie. Cieszyłem się, że interesowanie było też z innych stron, ale najbardziej zależało mi, żeby znaleźć się właśnie w Toruniu.
Prawdopodobnie wiedziałeś, że raczej nie będziesz pierwszym wyborem trenera. Długo zastanawiałeś się, czy przyjąć ofertę?
Nie. Cieszyłem się, że udało mi się wystarczająco dobrze zaprezentować w okresie próbnym, aby dostać propozycję z Torunia. Szybko się zdecydowałem.
W debiucie w Energa Basket Lidze zagrałeś 19 minut. Czułeś dużą różnicę poziomu między PLK, a 1 ligą?
Duża różnica jest odczuwalna w wielu aspektach. Przede wszystkim pod względem warunków fizycznych i umiejętności indywidualnych zawodników. Większą wagę przykłada się także do przygotowania do meczu i analizy przeciwników. Wydaje mi się, że tempo i organizacja gry też różnią się od tego, jak się gra w 1 lidze.
W drugoligowym AZS-ie UMK PBDI Toruń świetnie wszedłeś w sezon. W dwóch pierwszych meczach notowałeś średnio 33,5 pkt na mecz. Czujesz, że gra i wyniki drużyny spoczywają na Twoich barkach?
Zdecydowanie. Czuję dużą odpowiedzialność za nasze wyniki w 2-ligowym zespole. Dlatego źle czuję się z tym, że nie udało się nam jeszcze wygrać żadnego meczu. Biorę to na swoje barki. Wierzę, że z meczu na mecz będziemy lepszą drużyną i zaczniemy wygrywać mecze.
Kapitalny mecz i 46 punktów w debiucie w barwach AZS-u przeciwko drużynie z Gdyni – co powiedzieli Ci po tym wyczynie trener Zawadka i zawodnicy Twardych Pierników?
Wszyscy mi gratulowali. Pamiętam, że Aaron Cel był w szoku i żartował sobie, że jednak potrafię grać w koszykówkę, ale ja wiem, że to zaskoczenie było udawane 😉
Z kim z pierwszej drużyny masz najlepszy kontakt? Kto najbardziej imponuje na treningach?
Z każdym mam świetny kontakt. Z młodszą częścią zespołu super się dogadujemy i dużo rozmawiamy. Bardzo doceniam relacje, jakie mam ze starszymi zawodnikami. Prawie na każdym treningu dostaję jakieś podpowiedzi co do mojej gry. Gdy robię coś źle, zwracają mi uwagę, a gdy gra mi wychodzi, chwalą mnie i klepią po plecach. Na meczach, jak i po jest mnóstwo doradzania z ich strony. Jestem w szoku, że pamiętają, co robiłem w trakcie meczu i potrafią pomóc mi wyciągać z tego wnioski. Wiele można się od nich nauczyć. Wiele daje mi także rywalizacja na treningach z zagranicznymi zawodnikami na mojej pozycji. Mogę z niej wiele wyciągnąć i dzięki temu notować postęp. Ciężko stwierdzić, kto najbardziej mi imponuje, bo jestem pod wrażeniem umiejętności każdego z naszych zawodników. Jakbym musiał wybrać, pewnie powiedziałbym, że Damian Kulig jest najlepszym zawodnikiem, z jakim grałem. Potrafi zrobić naprawdę wszystko na boisku. Każdy imponuje swoją grą i jestem wdzięczny za to, jak dużo wiedzy i swojego doświadczenia mi przekazują.
Wyznaczyłeś sobie jakąś średnią liczbę minut/punktów/asyst, jakie chcesz osiągnąć w Polskim Cukrze Toruń?
Nie. Przede wszystkim zależy mi na tym, abyśmy wygrywali i chcę mieć w te zwycięstwa jak największy wkład. Indywidualnie też oczywiście podchodzę ambitnie do tego sezonu. Na pewno chciałbym więcej grać, zdobywać więcej punktów, rozdawać więcej asyst i zbierać więcej piłek, ale przede wszystkim chcę, b moja gra była skuteczna i efektywna. Chcę dawać jak najwięcej w obronie i ataku. Staram się też popełniać jak najmniej błędów.
To były Twoje pierwsze derby z Anwilem. Czułeś rangę tego spotkania? Koledzy z drużyny mobilizowali się bardziej niż na inne mecze?
Zdawałem sobie, jaka jest ranga tego spotkania, bo każdy, kto śledzi polską koszykówkę, ma świadomość, jak wygląda rywalizacja tych dwóch drużyn i jak ważne jest każde z tych spotkań. Na każdy mecz mobilizacja jest ogromna. Szczególnie z powodu nieudanego początku sezonu. Wiadomo jednak, że cały czas pojawiała się informacja, że to derby i mecz walki, którą trzeba wygrać.
Brakowało Wam wsparcia kibiców podczas meczu z Anwilem, który był pierwszym od wejścia Torunia do czerwonej strefy?
Zdecydowanie brakowało na hali kibiców. Są naszym 6 zawodnikiem i każdy ceni sobie ich ogromne wsparcie. Szczególnie w derbowym spotkaniu atmosfera byłaby zdecydowanie inna od tej, z jaką się spotkaliśmy. Pomimo tego, że kibice nie mogli być na hali, dali nam sygnały, że nas wspierają, tworząc i wywieszając na trybunach świetne oprawy.
Pierwsza czwórka na koniec sezonu?
Toruń, Zielona Góra, Ostrów, Lublin.