W beczkach na Szosie Okrężnej są groźne substancje. Już wiadomo jakie
Wyniki ekspertyzy substancji składowanych na działce przy ul. Bielańskiej nie pozostawiają złudzeń: ciecze te są niebezpieczne i mogą mieć bezpośredni wpływ na ludzkie zdrowie oraz życie. Opinia powołanych przez prokuraturę biegłych pozwoliła postawić właścicielowi odpadów zarzuty. Jarosławowi Ś. grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
O tysiącach litrów niezidentyfikowanych substancji chemicznych znajdujących się na działce między Uniwersytetem Mikołaja Kopernika a Motoareną napisaliśmy jako pierwsi w sierpniu 2018 r.
Za dwumetrowym betonowym płotem znajduje się co najmniej 100 pojemników typu mauzer o pojemności 1 tys. litrów każdy oraz co najmniej 80 sztuk blaszanych beczek o pojemności 200 litrów każda. W połowie grudnia biegli przeprowadzili ekspertyzę znajdujących się w nich cieczy.
– W pojemnikach znajdują się pozostałości lakierów, rozpuszczalników, farb i substancji służących do produkcji perfum oraz kosmetyków – opisuje Prokurator Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu. – Wszystkie te ciecze są niebezpieczne, a ich przechowywanie stwarza bezpośrednie niebezpieczeństwo pojawienia się pożaru lub rozprzestrzenienia się substancji trujących. Istniało również bezpośrednie zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i życia oraz mienia w wielkich rozmiarach, a także długotrwałe zanieczyszczenie ziemi lub wód gruntowych na dużym obszarze.
Ponadto na działce składowanych jest co najmniej 10 ton odpadów w opakowaniach typu big-bag z zawartością substancji proszkowej, opakowań po farbach i lakierach oraz tworzyw sztucznych magazynowanych luzem.
Wspomniana działka to teren dawnej cementowni. Wjazd zamknięty jest wysoką, blaszaną bramą, cały teren zaś ogrodzono płotem. Od frontu dostrzec można zalegający w workach gruz. Miejsce, gdzie składowane są substancje niebezpieczne, skryte jest za garażami i płotem na tyłach działki.
O nielegalnym składowisku wiedzą więc nieliczni. Czy wie o nim właściciel tego terenu? Działka dzierżawiona jest od toruńskiego magistratu.
– Grunt stanowi własność miasta – informowała nas kilka miesięcy temu Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta Torunia. – Teren ten przeznaczony został na cele składowo-przemysłowe. Wydział gospodarki nieruchomościami wystosował pismo do dzierżawcy, które zobowiązuje do uporządkowania gruntu i usunięcia z niego zagrożenia.
Właściciel do nakazu się nie zastosował. W czwartek (3 stycznia) pojemniki nadal znajdowały się na posesji przy ul. Bielańskiej. Realnie wciąż stanowią ogromne zagrożenie. Ciecze te zawierać mogą m.in. THT czy PCB, czyli substancje rakotwórcze i promieniotwórcze. W przypadku samozapłonu odpadów zasięg oddziaływania ognia i dymu może być bliski nawet kilometra.
Za przestępstwa przeciwko środowisku, ludzkiemu życiu i zdrowiu, Jarosławowi Ś. grozi kara od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności.
FRanek
5 stycznia 2019 @ 08:21
Nie teren cementowni, tylko betoniarni. Cementownia to zakład produkujący cement. W regionie była i jest jedna cementownia „Bielawy” między Barcinem a Pakością.