Z liścia [FELIETON]
Odwiedziłem wczoraj jedną z toruńskich przychodni. Miałem odbyć rutynowe badania. Pielęgniarka badająca mi ciśnienie zagaiła mnie (nie sądzę, by wiedziała, że jestem z branży politycznej), jak się czuję po nominacjach PiS na wakaty do TK. Bo Piotrowicz i Pawłowicz dla niej to jak przysłowiowy „liść w policzek”, a na dodatek Macierewicz jako marszałek – senior – stwierdziła! Ja na tak postawione pytanie nie byłem przygotowany. Zdziwiło mnie natomiast że obca kobieta, która przecież nie zna moich poglądów, dość ostro komentuje poczynania starej – nowej władzy. Oczywiście cała rozmowa była sympatyczna, dotyczyła też gigantycznych problemów środowiska pielęgniarek.
Zacząłem się zastanawiać nad ostrością konfliktu polsko-polskiego. Jak bardzo głęboko wykopaliśmy rowy między sobą, że polityka wyważyła drzwi do naszych domów, miejsc pracy? Jak bardzo wdarła się w rozmowy ludzi na przystankach, autobusach i kawiarniach?
Rządy PiS to konflikty i zarządzanie nimi. To proces antagonizowania między sobą grup społecznych. To mnożenie podejrzeń i podrzucanie donosów. To także media publiczne w służbie państwowej propagandy, ustawiające przekaz przeciwko nowym środowiskom. Oprócz wspomnianych pielęgniarek nauczyciele, pracownicy oświaty, samorządowcy, przedsiębiorcy, ludzie harujący i płacący podatki.
Samorządowcy trą finansowym brzuchem o ziemię. W niektórych miastach, aby spiąć budżety, podwyższa się ceny biletów i usług komunalnych. Tylko dlatego, że na ich barkach leży duża część finansowania reformy edukacji czy dopłacania do kosztów cen prądu.
Wybory parlamentarne przyniosły co prawda zwycięstwo PiS. Jednak nie takie, jak było oczekiwane. Być może Jarosław Kaczyński dlatego ostatecznie porzucił pomysł pudrowania populizmu, by uwodzić wyborców centrum. Jeżeli mam rację, to przygotujmy się na więcej razów od rządzących, bo wyciąganie Pawłowicz, Piotrowicza i Macierewicza to dopiero początek.