„Zielona brama”, czy zielona katastrofa? Kontrowersji wokół prac przy projekcie ciąg dalszy
Po naszym tekście na temat kości na terenie inwestycji „Zielona brama gotyckiej starówki” rzeczniczka prezydenta przysłała informację, której nie sposób nie opublikować. Szczególnie, w kontekście tego, co cały czas znajduje się i wychodzi na terenie prac budowlanych.
-Jak poinformowała p. Małgorzata Szczepanik, która pełni nadzór archeologiczny nad zadaniem Zielona Brama Gotyckiej Starówki, w ziemi z wykopów, jaka została przewieziona w miejsce projektowanych nasypów, znajdują się kości, ale są to kości zwierzęce – pisze Magdalena Stremplewska, rzeczniczka prezydenta. – Wykopy prowadzone były na głębokości 80 cm, czyli zdecydowanie zbyt płytko, aby wykopać szczątki ludzkie.
Na miejsce udał się antropolog dr hab. Tomasz Kozłowski z Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UMK, członek Zespołu do Badań Średniowiecznego i Nowożytnego Torunia i biegły sądowy. Nie zgadza się zupełnie z taką oceną sytuacji. wyraźnie stwierdza, że oprócz kości zwierzęcych, które stanowiły odpadki kuchenne, na terenie znajdują się kości ludzkie, w tym również dziecięce. Co więcej, są one świeżo uszkodzone.
– Wszystko leżało na wierzchu. Ludzkie szczątki w postaci kości należących do dzieci i dorosłych, co najmniej kilku osób – mówi Tomasz Kozłowski. – Znaleźliśmy m.in. fragment żuchwy z zębami należącej do osoby dorosłej. Poza tym nasadę dalszą prawej kości piszczelowej ze śladami świeżych uszkodzeń, kość musiała zostać niedawno złamana, być może podczas kopania. To są ewidentnie świeże złamania. Kość zapewne została uszkodzona podczas robót ziemnych. Ludzkim szczątkom należy się szacunek, nie mogą walać się na trawniku. Teren powinien być przebadany, kości zebrane i zabezpieczone. Dlaczego nie zostały tam zrobione przynajmniej wykopy sondażowe? W Żninie na przykład, w związku z budową drogi, prowadzone są badania ratunkowe fragmentu cmentarza ewangelickiego. Wszystkie szczątki w miejscu tej inwestycji zostaną wydobyte i pochowane w innym miejscu. Tak to się powinno robić. A w Toruniu co? Tu kopie się, ryje łamie, później położy jakiś chodnik i powie się, że tam nic nie było. I będziemy chodzić po głowach zmarłych? Przynajmniej od władz miasta oczekiwałbym choć trochę wrażliwości.
Co ciekawe nadzoru archeologicznego nad drugą częścią „Zielonej bramy”, czyli skwerze przy Muzeum Etnograficznym nie było aż do 2 maja. 23 kwietnia czytelnik poinformował biuro Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków o tym, że za CKK Jordanki leżą kości ludzkie i ceramika. Tego samego dnia w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta pojawiło się ogłoszenie o poszukiwaniu archeologa, który podejmie się nadzoru nad prowadzonymi pracami przy Muzeum. Najprawdopodobniej ofert nie było.
Przetarg na prowadzenie nadzoru archeologicznego za Jordankami ogłoszono w lutym. Wówczas spośród sześciu ofert na prowadzenie kilkumiesięcznego nadzoru archeologicznego po stronie Jordanek najwyższa wynosiła niemal 17 tysięcy, kolejna ponad 15 tysięcy. Oferta pani Szczepanik wyniosła 3690 zł i tą wybrano. Druga w kolejności najtańsza firma chciała za tą samą usługę 5284 zł. Do obowiązków wykonawcy należy również zbieranie materiału, który ujawnia się w wykopach i magazynowanie go, stały nadzór nad prowadzonymi pracami oraz wykonanie dokumentacji.
W piątek na skwerze przy Muzeum Etnograficznym o zielonym aspekcie inwestycji przypominał zaś dzięcioł. Martwy ptak leżał przez cały dzień na trawniku. Jest to gatunek objęty ścisłą ochroną.