6-latek zgubił się w okolicach lotniska na Bielanach
Chłopiec spacerował z mamą i psem, gdy doszło do zaginięcia. Początkowo rodzice próbowali odnaleźć syna samodzielnie, ale po nieudanej próbie zaalarmowana została policja. W poszukiwania 6-latka zaangażowało się kilkudziesięciu mundurowych z Torunia i okolic.
Do zdarzenia doszło w sobotę 2 kwietnia ok. godz. 19:00 w okolicach lotniska na toruńskich Bielanach. 6-latek poszedł na wieczorny spacer z mamą i psem. W pewnym momencie zniknął rodzicielce z oczu.
– 6-latek chodził na spacery w to miejsce już wcześniej i znał ten teren, więc początkowo rodzice szukali go na własną rękę. Kiedy zapadł zmrok i zrobiło się zimno postanowili zaalarmować służby. Do akcji poszukiwawczej natychmiast skierowano kilkudziesięciu policjantów oraz funkcjonariuszy straży pożarnej. Sytuacja była poważna, więc uruchomiono procedurę startu policyjnego śmigłowca wyposażonego w kamerę termowizyjną z lotniska w Łodzi. Został ogłoszony alarm, do Torunia skierowano wszystkie dostępne patrole z ościennych powiatów – opisuje asp. Wojciech Chrostowski z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP Toruń.
Mundurowi z toruńskiej „drogówki” w pewnym momencie zauważyli psa, który towarzyszył chłopcu. Po chwili, w leśnym rowie, odnaleźli także 6-latka.
– Chłopiec był wyziębiony i przestraszony. Policjanci wzięli go na ręce, zanieśli do radiowozu i ogrzali. Po chwili dziecko trafiło pod opiekę lekarzy – dodaje asp. Wojciech Chrostowski.
Chłopcu nie stało się nic złego, a po zakończeniu rutynowych badań wrócił on do rodziców.