Będzie ostra jazda [FELIETON]
Mam wrażenie, że obywatele są już zmęczeni tematem kampanii prezydenckiej, bo to nie czas i pora na walkę o głosy, ale kolej na walkę z kolejnymi skutkami COVID-19. Dziś powinniśmy rozmawiać o szansach i pomysłach na udźwignięcie kroczącego kryzysu gospodarczego. Tymczasem mamy nową kampanię w kampanii, nowe otwarcie, restart, nowy rozdział – kandydaci prześcigają się w nazwaniu tego czegoś, co ma nam pomóc w dokonaniu wyboru, podobno demokratycznego.
Kandydat Lewicy uparcie wierzy w sukces, ale do pomocy zaprosił na pokład sztabu posłankę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk (na marginesie, bardzo szanuję panią posłankę za jej pracę i kompetencje). Co z punktu widzenia samego kandydata zapewne będzie odtrąbione jako sukces, w końcu Lewica zagospodaruje przestrzeń w kwestii kobiet w polityce. Teoretycznie dobry moment, bowiem Koalicja Obywatelska właśnie zrobiła krok w tył, jednak moim zdaniem za późno i w obecnej sytuacji lepiej byłoby odwrócić role tych dwóch postaci sceny politycznej i dokonać zmiany kandydata po lewej stronie. W mojej ocenie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk byłaby zdecydowanie lepszym wyborem.
Cieszyłam się na kandydatkę Platformy Obywatelskiej. Małgorzata Kidawa-Błońska to klasa sama w sobie, która łączy, a nie dzieli. Jej kandydatura to mógł być przełom dla wielu kobiet w sferze publicznej. Doceniam jej odwagę w głoszeniu swojej opinii o wyborach korespondencyjnych, odwaga u polityka czy polityczki to cecha na wagę złota. Coś jednak poszło nie tak… i potencjalni wyborcy dali temu wyraz. Słaba kampania? A może to kandydatka jednak nie poradziła sobie w tej roli? Dziś PO stawia na Rafała Trzaskowskiego, który może powalczyć o przejęcie elektoratów Biedronia i Hołowni, co zapewne przełoży się na ostrą jazdę.