Co dalej? [FELIETON]
Ukraina już sześć tygodni broni się przed rosyjską agresją. Każdego dnia docierają do nas kolejne, przerażające informacje o bestialskich mordach na niewinnych obywatelach. Mimo tych wydarzeń widoczne jest, że przez lata Rosja wypracowała sobie na tyle dobre relacje z różnymi państwami, że teraz próbują one rozmywać rzeczywistość. Prawdopodobnie większości z nich chodzi głównie o interesy, które trudno jest zerwać z dnia na dzień, bez poniesienia konsekwencji.
Dlatego nie ma niestety jedności, nawet jeśli chodzi o sankcje.
Organizacja Narodów Zjednoczonych zawiesiła Rosję w Radzie Praw Człowieka. To wydaje się oczywiste, prawda?
Jednak oczywiste było tylko dla 93 państw, które zagłosowały za zawieszeniem. Aż 24 kraje były przeciw takiemu rozwiązaniu, a 58 wstrzymało się od głosu.
Niewiele ponad połowa głosujących wyraziła swój zdecydowany sprzeciw wobec zbrodniczych działań Rosji. Reszta przymyka na to oko.
Jednak nie tylko sojusznicy czy partnerzy Putina nie potrafią nazwać rzeczy po imieniu. Wielu przywódców państw mówi o znamionach, prawdopodobieństwie, podejrzeniach, zamiast wprost wyrazić, iż mamy do czynienia z ludobójstwem.
Nawet papież Franciszek jest przesadnie dyplomatyczny, pomijając w swoich przemówieniach faktycznych agresorów. Mówi za to, że wszyscy jesteśmy winni.
To zdecydowanie zbyt duże uogólnienie. Myślę, że większość z nas potrafi jednak bez większych wątpliwości wskazać, kto jest winny. Odpowiedzieć na pytanie, kto jest katem, a kto ofiarą.
Stwierdzenia, że nie należy podsycać emocji, są chyba trochę spóźnione.
Może właśnie takie myślenie, że już zawsze będzie pokój i nic złego się nie wydarzy, doprowadziło do obecnej sytuacji.
Żeby zachować pokój, nie możemy zapominać, że są na nim szaleńcy, którzy rzeczywistość postrzegają zupełnie inaczej.