Czas wielkiej smuty [FELIETON]
To już kolejny mój felieton z cyklu tych „na poważnie” i „pesymistycznie”. Niestety nie moja wina, że codzienność przynosi słabe newsy. Wielokrotnie już pisałem o fatalnej sytuacji samorządów – tej związanej z brakiem pieniędzy. Drożeje prąd, gaz, koszty zatrudnienia pracowników, nie maleją obciążenia związane z reformą oświaty, a w dodatku zmiany w podatku PIT sprawiły, że samorządy mniej dostają ze swojej ustawowej części dochodów.
Ostatnio natknąłem się na potwierdzenie tej słabej kondycji. Warto dodać, że pierwsze, na co decydują się wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, to przysłowiowe ścinanie wydatków. Przede wszystkim na inwestycje: budowy dróg, chodników, ścieżek, nowych szkół etc. Na efekty takiej strategii długo nie czekaliśmy.
Produkcja budowlana w Polsce w październiku 2019 r. nieoczekiwanie osunęła się o 4 proc. rok do roku. Spece twierdzą, że winowajcą tego spadku było radykalne ograniczenie inwestycji publicznych, w tym tych samorządowych. To pokłosie tego, o czym samorządowcy ostrzegali od dawna – czyli że ich sytuacja finansowa związana z działaniami rządu jest zła.
A na to wszystko kładzie się ponurym cieniem oddech kryzysu gospodarczego. Który już odczuwają przedsiębiorcy. Hamuje konsumpcja, która dotąd była siłą napędową gospodarki. Kończy się cykl inwestycyjny firm zagranicznych, nie ma też przełomu, jeśli chodzi o inwestycje krajowe – nadal ich poziom jest niski. 14 lutego GUS ma podać pełną informację o poziomie PKB w IV kwartale 2019 r. Wszyscy spodziewają się, że będzie to historyczny spadek (ostatni raz odnotowany w 2016 r.).
Dość już tych danych. Jedno jest pewne: ekonomii, panie, nie oszukasz. Zbliża się nieubłaganie czas prawdy. Czas wielkiego „sprawdzam” dla pomysłów PiS na rządzenie krajem. Wszystkim nam życzę, by jednak nie był to czas wielkiej smuty.
Hecer
7 lutego 2020 @ 13:25
Zaraz nadrobimy te inwestycje budowlane – budując centrum festiwalowe za 600 mln zł. Po co nam drogi, przedszkola, szkoły i szpitale. Trochę męczące jest tylko słuchanie radnych którzy marudzą o braku pieniędzy a potem wywalają setki mln zł na festiwal.