Czy Polak pobije Niemca? [FELIETON]
Robert Lewandowski, na jedną kolejkę przed zakończeniem sezonu, wyrównał rekord Gerda Muellera, który w sezonie 1971/1972 strzelił 40 goli. Został zatem jeden mecz, po którym polski napastnik może zostać samodzielnym rekordzistą w liczbie goli strzelonych w jednym sezonie Bundesligi.
Prawdopodobnie cała piłkarska Polska trzyma kciuki, żeby tak się stało. Inaczej jednak jest w przypadku naszych zachodnich sąsiadów, a przynajmniej niektórych.
Wyraźny problem ma z tym Dietmar Hamann, 59-krotny reprezentant Niemiec i były piłkarz m.in. Bayernu Monachium, obecnie ekspert niemieckiego Sky Sports. Stwierdził on, że Robert Lewandowski, z szacunku do Muellera, nie powinien pobić jego rekordu. Zasugerował, że optymalnym rozwiązaniem byłoby, aby w meczu z Augsburgiem Polak siedział na ławce. Tłumaczył, że byłby to piękny gest, gdyby powiedział: „Nie gram. Trzymam się od rekordu z dala”.
Przyznam, że jestem w szoku. Taką antysportową postawę prezentuje sportowiec i były reprezentant kraju?
Czy nie o to chodzi w sporcie, żeby bić rekordy, poprawiać wyniki i wygrywać?
Może przez prawie 50 lat wyczyn ten nie był do pobicia, ale zjawił się świetny zawodnik, który ma szansę to wykonać.
Czy gdyby na miejscu „Lewego” znalazł się Hamann, to również udzielałby sobie takich wspaniałomyślnych porad?
Szczerze wątpię i niestety odnoszę wrażenie, że tematu by nie było, gdyby 41 bramek strzelił zawodnik niemiecki.
Traf jednak chciał, że najlepszym zawodnikiem na świecie został Robert Lewandowski, który ma teraz szansę pobić wspomniany rekord.
Cieszymy się, że jest Polakiem. Doceniamy, że najwięcej umiejętności zdobył w Niemczech.
Natomiast wyrównanie rekordu, a może nawet jego pobicie, jest przede wszystkim efektem ciężkiej pracy samego zawodnika.