„Dialog” odmieniany przez wszystkie przypadki [FELIETON]
Jedna z definicji mówi, iż dialog to „szereg rozmów, negocjacji i innych działań mających doprowadzić do porozumienia między stronami konfliktu”.
Dlatego mam nieodparte wrażenie, że większość osób, a już zwłaszcza polityków, używa tego słowa nader często, kompletnie nie znając jego znaczenia.
Wychodzenie na mównicę i plucie w twarz przeciwnikowi nie jest dobrym wstępem do dialogu.
Mówienie, że ktoś jest głupi i jego pomysły są bez sensu, nie prowadzi do nawiązania dialogu.
Oskarżanie strony przeciwnej, że ma krew na rękach, raczej też nie zwiastuje osiągnięcia porozumienia.
Mimo że często mówimy o tym, że należy wspólnie wypracowywać rozwiązania problemów, to najczęściej nie możemy oprzeć się narzucaniu swojego zdania. Mało tego, niezwykle rzadko wsłuchujemy się w głos strony przeciwnej. Nie jesteśmy otwarci na argumenty, które mogłyby zmienić nasz punkt widzenia.
Dowodem na to jest zachowanie posłów, którzy zadają pytania podczas debaty sejmowej, ale już nie są zainteresowani odpowiedzią. Mównica jest dla nich tylko sceną, na której mogą się popisać przed widzami, którzy jednocześnie są wyborcami, a wyborcy przeliczają się na głosy. Nierzadko też poseł występuje w roli pajacyka, który ma na celu rozbawienie swoich mocodawców, czy też liczy po swoim przemówieniu na pochwałę wzrokową szefa partii. Jeśli się uda, może dalej będzie wpisywany na listę wyborczą. Może nawet otrzyma na niej lepsze miejsce.
Prawdopodobnie wewnątrz partii coś zyska i będzie zauważony. Uważam jednak, że takie działanie nie zbliża nas do wspólnego celu, jakim powinien być rozwój naszego państwa.
Gjk
4 grudnia 2020 @ 17:42
Należy głosować tylko na obywateli, nigdy na partyjnych.
Koga
4 grudnia 2020 @ 13:06
Brawo! Dobrze powiedziane! Szkoda, że tak mało jest w sejmie ludzi myślących samodzielnie. Mam nadzieje, że doczekam czasów kiedy to w sejmie będą sami przedstawiciele narodu a nie partyjne marionetki.