„Geograficzne fatum”. Dr Tomasz Sińczak o upadku Armenii – najstarszego chrześcijańskiego państwa na świecie
Fascynujące dzieje Armenii – małego kraju na Kaukazie, który kiedyś był wielkim mocarstwem – przybliżył torunianom dr Tomasz Sińczak, historyk związany z UMK, autor książki „Upadek Królestwa Armenii w latach 363-428. Armenia między Cesarstwem Rzymskim a Iranem Sasanidów”. Spotkanie promujące tę publikację odbyło się w czwartek 23 stycznia w Restauracji Mio Piano.
Armenia – to niewielkie państwo na granicy Europy i Azji, nazywane „perłą Kaukazu”, jest u nas dużo mniej znane od swojego sąsiada – Gruzji, która przeżywa od paru lat turystyczny boom. Wiemy o Armenii tylko tyle, że to najstarsze chrześcijańskie państwo na świecie. Starsi pamiętają być może kawały o Radiu Erewań, nawiązujące do sowieckiej przeszłości tego kraju. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że Królestwo Armenii jeszcze na początku naszej ery było jednym z najpotężniejszych państw na starożytnym Bliskim Wschodzie.
O tym, co sprawiło, że armeńskie mocarstwo ostatecznie przestało istnieć w pierwszej połowie V w. n.e., opowiadał dr Tomasz Sińczak, autor książki „Upadek Królestwa Armenii w latach 363-428. Armenia między Cesarstwem Rzymskim a Iranem Sasanidów”.
– Armenia była prawdziwą krainą styku kultur, która funkcjonowała jako pogranicze między dawnym chrześcijańskim Bliskim Wschodem a cywilizacją kiedyś zaratustriańską, obecnie cywilizacją islamu. Przez stulecia Armenia była też niesamowitym miejscem, gdzie stykała się kultura rzymska z kulturą Orientu. Przez to współczesna literatura, język i zabytki kultury materialnej Armenii są jedyne w swoim rodzaju – mówi dr Tomasz Sińczak.
Jednak paradoksalnie położenie geograficzne Armenii, które zaowocowało unikalną w skali światowej kulturą, u schyłku starożytności przyczyniło się do utraty jej państwowości. Armenia była wtedy „strefą buforową” pomiędzy Cesarstwem Rzymskim i rządzonym przez dynastię Sasanidów Iranem. Kaukaz był obszarem, gdzie graniczyły strefy wpływów dwóch wielkich i skonfliktowanych mocarstw, które toczyły ze sobą ciągłe wojny o dominację na Bliskim Wschodzie. Umacnianie militarnych wpływów było też koniecznością w obliczu najazdów podejmowanych przez koczownicze plemiona z euroazjatyckiego stepu, które wdzierały się w głąb granic, by bezlitośnie łupić i mordować. Skutki wędrówki ludów były tragiczne dla całych imperiów.
Mocarstwa rzymskie i irańskie stopniowo dojrzewały więc do decyzji o zawarciu długoterminowego pokoju, zaś kwestia armeńska psuła relacje między nimi od kilku stuleci. „Zgoda na podział Armenii musiała zostać przyjęta przez obie strony z ulgą” – pisze w swojej książce dr Tomasz Sińczak.
– W chwili, gdy dochodziło do pierwszych kontaktów między Rzymem a rządzącymi ówczesnym Iranem Partami, Bliski Wschód i Kaukaz były barwną mozaiką posthellenistycznych królestw, gruzińskich księstw, arabskich karawanowych miast-państw i niezależnych ośrodków kultu prastarych bóstw. Wszystko zmieniło się wraz z postępującą rywalizacją potęg. Dla małych stopniowo brakowało na mapie miejsca – opisuje dr Tomasz Sińczak. – Region stopniowo zamieniał się w swoistą Linię Maginota. W górnej Mezopotamii stał się wręcz starożytną formą „militarnej zony”, gdzie wszystkie działania obydwu stron zmierzały tylko do skutecznego zaszkodzenia potencjałowi strony przeciwnej, przy jednoczesnej rozbudowie własnej infrastruktury. Cesarstwo i Sasanidzi utrzymywali fikcję armeńskiej niepodległości tylko dlatego, że była ona dla nich wygodna, jednak stopniowo dojrzewali do decyzji o ostatecznej likwidacji niezależności tego kraju.
Wbrew pozorom „Upadek Królestwa Armenii…” Tomasza Sińczaka nie jest książką przeznaczoną wyłącznie dla wąskiego grona miłośników dziejów wojskowości. To także fascynująca opowieść o tym, jak kształtował się region, który dziś często traktowany jest jako potencjalny „zapalnik” światowego konfliktu, a o którym tzw. Zachód wciąż wie skandalicznie mało.
Historyk sięgnął do źródeł z epoki, by opisać, jak funkcjonował Bliski Wschód w przededniu narodzin proroka Mahometa. Zaskakujące, jak dobrze można dzięki nim po upływie wielu stuleci zrekonstruować sposób życia ówczesnych Armeńczyków – nie tylko politycznych elit, ale też tzw. zwykłych ludzi.
– Armeńska literatura późnej starożytności i wczesnego średniowiecza obfitowała w wybitne osobowości – mówi dr Tomasz Sińczak. – Wielka trójka dziejopisów z okresu późnej starożytności: Agathangelos, Faustus Bizantyjczyk i Mojżesz Choreński pozwala współczesnemu historykowi na dość sprawne prowadzenie narracji. Nawet gdy któryś z nich się myli, wprowadzając swojego odbiorcę w błąd, przeinaczając miejsce jakiegoś wydarzenia lub imię swoich bohaterów, przekaz jednego z jego kolegów po piórze pozwala na uzupełnienie braków – wyjaśnia historyk.
Dr Tomasz Sińczak jest historykiem związanym z UMK, specjalizuje się w dziejach Bliskiego Wschodu. Za swoją pracę wielokrotnie wyróżniany; był m.in. laureatem nagrody dla młodych naukowców Polskiej Akademii Nauk (2017) oraz stypendystą rektora UMK. Obecnie pełni funkcję doradcy w gabinecie politycznym ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego oraz dyrektora jego biura poselskiego w Toruniu. „Upadek Królestwa Armenii w latach 363-428. Armenia między Cesarstwem Rzymskim a Iranem Sasanidów” (współautor: Maciej Musiał, wyd. Napoleon V) to jego druga autorska książka. Poprzednia – „Wojny Cesarstwa Rzymskiego z Iranem Sasanidów w latach 226-363” opisuje narodziny dynastii panującej w imperium perskim przez kolejne cztery stulecia oraz jej zmagania z Cesarstwem Rzymskim.
Spotkanie autorskie promujące książkę „Upadek Królestwa Armenii w latach 363-428. Armenia między Cesarstwem Rzymskim a Iranem Sasanidów” odbyło się w czwartek 23 stycznia w Restauracji Mio Piano. Książkę Tomasza Sińczaka opublikowało wydawnictwo Napoleon V, specjalizujące się w pracach naukowych i popularnonaukowych z zakresu historii i wojskowości.