Idzie luty, kup kalosze [WYWIAD]
W tym sezonie mroźnej i śnieżnej zimy już nie będzie. O przyczynach i konsekwencjach ciepłej pogody rozmawiamy z Rafałem Maszewskim, meteorologiem i autorem serwisu pogadawtoruniu.pl
Jest początek lutego, a na termometrach prawie 7 stopni powyżej zera. Co się dzieje z naszą pogodą? Dlaczego zamiast zimy mamy jesień na zmianę z wiosną?
Faktycznie, zima jest tylko w kalendarzu. Grudzień i styczeń były miesiącami bardzo ciepłymi, niemal rekordowo. Śniegu nie było praktycznie wcale. W tym sezonie mamy zimę typowo atlantycką. Wynika to z faktu, że niże znad Atlantyku przemieszczają się nad Europę Zachodnią i Europę Północną. Na południu i na południowym wschodzie mamy wyż. Taki „niezimowy” układ niżów i wyżów powoduje, że dopływa do nas ciepłe powietrze, przeważnie z południowego zachodu, czasami także znad północnej Afryki. To jest przyczyną tak wysokich temperatur.
A jaki wpływ ma na nie Atlantyk?
Wody Atlantyku są cały czas dość ciepłe, dlatego powietrze nad oceanem jest wyraźnie nagrzane do około 10 stopni. To nagrzane powietrze przemieszcza się nad nasze tereny i powoduje, że mamy wyższe niż zazwyczaj temperatury. Zimne powietrze natomiast pozostaje na północnych krańcach Europy, a reszta kontynentu jest dużo cieplejsza niż normalnie. Nawet z niektórych regionów Rosji czy Finlandii dochodzą wieści o braku śniegu i dodatnich temperaturach.
To znaczy, że mamy się czego bać?
Nie, tak się zdarza. Nie po raz pierwszy mamy w Polsce atlantycką wersję zimy. W przeszłości już takie bywały. Oczywiście, jeśli spojrzymy na ostatnie dziesięć czy dwadzieścia lat, to tych zim ciepłych jest dużo więcej niż zim chłodniejszych – kiedyś było odwrotnie. Teraz ciepłe zimy zaczynają przeważać, a okresy śniegu i mrozu są coraz bardziej sporadyczne. To nas zaskakuje, ale nie powinno. Klimat się ociepla, więc zimy też się ocieplają.
Czyli musimy być gotowi na to, że taka ciepła zima będzie od teraz normą? Czy po prostu ten rok jest taki wyjątkowy?
Takie zimy będą się prawdopodobnie coraz częściej pojawiać. Nie znaczy to jednak, że za rok na przykład nie będzie mroźnej, śnieżnej zimy – ona też jest możliwa. Nasz klimat jeszcze nie ocieplił się tak bardzo, żebyśmy się z prawdziwymi zimami żegnali.
Jeszcze przed nadejściem kalendarzowej zimy media obiegła informacja, że w tym roku czeka nas zima 30-lecia. Miał ją wywołać wir polarny. Co się z nim stało?
Wir polarny utrzymuje się w regionie bieguna północnego. Rzeczywiście, w listopadzie straszono, że przyniesie on zimę 30-lecia, choć meteorolodzy od początku wiedzieli, że nic z tego nie będzie. Wir polarny jest zupełnie naturalnym zjawiskiem. W tym roku rzeczywiście jest on bardzo silny i powoduje, że zimne powietrze utrzymywane jest w rejonie bieguna i nie spływa na południe w kierunku Stanów Zjednoczonych, Azji i Europy. Do tej pory wir nie podzielił się i dodatkowo napędza napływ ciepłych mas powietrza.
W takim razie nie ma już co liczyć na mroźną i śnieżną zimę w tym sezonie?
W tym sezonie zimowym raczej bym się nie spodziewał mroźnej i śnieżnej zimy. Nic na nią nie wskazuje. Co najwyżej, możemy spodziewać się drobnych incydentów zimowych, czyli nocnych przymrozków czy sporadycznych dni z temperaturą lekko powyżej zera.
Jakich konsekwencji tak ciepłych zim możemy się spodziewać?
Nasza przyroda jest przyzwyczajona do bardziej srogich zim. To, co się dzieje teraz, to zupełna anomalia. Brak opadów sprawia, że gleba jest niedostatecznie wilgotna. Przez ostatnie dwa lata zapasy wody były mocno ograniczone. Zima to odpowiedni czas na uzupełnienie wód gruntowych, m.in. ze względu na mniejsze parowanie. Śnieg spokojnie może wsiąkać w glebę i uzupełniać jej wilgotność. Obecna wersja zimy niestety temu nie sprzyja. Co prawda, niże coraz głębiej wchodzą do Polski, więc luty powinien być trochę wilgotniejszy niż styczeń i grudzień, ale tylko część zasobów wód się uzupełni. Wegetacja roślin na pewno będzie zaburzona. Jeśli luty i marzec będą ciepłe, a wszystko na to wskazuje, to może się okazać, że w kwietniu będziemy mieli wegetację przyspieszoną o 3-4 tygodnie. A w maju lubią pojawić się jeszcze przymrozki, zwłaszcza po tak ciepłej zimie. Niesie to ryzyko dużych strat. Na brak mrozu z kolei reagują zwierzęta, takie jak pszczoły, niedźwiedzie czy nietoperze. Mogą być osłabione wiosną, a niektóre z nich być może nawet nie przetrwają.