Kultura w zamknięciu. Jak radzą sobie toruńskie instytucje?
Jesienna fala koronawirusa nie oszczędziła instytucji kultury. Rząd kolejny raz podjął decyzję o ich zamknięciu i choć wstępnie ma to potrwać tylko do końca listopada, to jednak można mówić o kolejnym ciosie, jaki otrzymał ten sektor. Jak radzą sobie toruńskie placówki?
4 listopada premier Mateusz Morawiecki poinformował o kolejnych obostrzeniach związanych ze wzrostem zakażeń koronawirusem. Wśród nich znalazło się także zamknięcie instytucji kultury. Od 7 listopada trwa więc kolejny lockdown w kulturze. Kolejny, bo z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia już wiosną, choć wtedy rozmiar pandemii był zupełnie inny. Teraz kina, teatry czy muzea muszą znów myśleć nad zastępczymi formami działalności. Festiwal EnergaCamerimage w ostatniej chwili przeniesiony został w całości do internetu, a podobny los czekał inne planowane na ten okres wydarzenia.
– Jesienią graliśmy, dopóki dało się grać, niezależnie od tego, jak mało liczna mogła być publiczność. Nawet, jeśli było to 25 proc. widowni, graliśmy na żywo. I nie było takiego spektaklu, na którym nie byłoby chętnych widzów – mówi Paweł Paszta, dyrektor ds. artystycznych Teatru Horzycy. – Graliśmy do drugiej połowy października, potem kilka spektakli musieliśmy odwołać przez koronawirusa w naszym zespole. Teraz robimy wydarzenia, które prezentujemy online. Już w marcu uruchomiliśmy specjalny kanał na Vimeo Scenoptikon Teatru Horzycy. Eksperymentujemy, próbując znaleźć nową formę wideospektaklu.
Zamknięcie wstępnie potrwać ma do 29 listopada. Do tego czasu toruński teatr ma zrealizować kolejne przedsięwzięcia, mające zapewnić ciągłość działalności kulturalnej. 27 listopada, w przeddzień stulecia pierwszej premiery polskiego stałego zespołu teatralnego w Toruniu, w formie telekonferencji odbędzie się czytanie tekstu „Jesień poddanych”, w wykonaniu aktorek Horzycy. Dostosowanie repertuaru do możliwości stało się kluczem, nie tylko dla teatrów, ale też innych instytucji. Do internetu musiało przenieść się również Centrum Sztuki Współczesnej, które stara się wciąż aktywnie działać.
– Musieliśmy zamknąć wszystko. Nie możemy przyjmować ludzi, za to staramy się jak najwięcej rzeczy robić online – podkreśla Paulina Tchurzewska, kierowniczka Działu Promocji CSW.
Sytuacja, w której instytucje zmuszone są do rezygnacji ze stacjonarnych wydarzeń, jest o tyle kłopotliwa, że generuje duże straty w budżetach, które jeszcze nie otrząsnęły się po wiosennych ograniczeniach.
– Teatr z jednej strony nie grał spektakli, ale przygotowywał inne wydarzenia – niejako „zamiast”. Nasze działania online były jednak w większości bezpłatne dla widzów, dlatego możemy mówić o potężnym spadku wpływów z biletów, które normalnie w ciągu roku sięgają około 1 mln zł brutto. W tym roku będzie to o wiele mniej – tłumaczy Paweł Paszta.
Nieco lepiej sytuacja wygląda w CSW, gdzie choć na trzy tygodnie udało się otworzyć wystawę prac Helmuta Newtona „Lubię silne kobiety”.
– Dużo ludzi przyjeżdżało do nas w weekendy, kiedy jeszcze byliśmy otwarci. Mieliśmy wielu gości także z innych miast. Wystawa Newtona była popularna, choć pokazywaliśmy ją tylko przez trzy weekendy. Wydarzenia zawsze cieszą się największą popularnością na początku i na końcu. Nie mieliśmy wernisażu, więc te wszystkie osoby, które przyjechałyby na wernisaż, zdecydowały się na przyjazd w weekend. Podczas dwóch pierwszych weekendów rzeczywiście mieliśmy dużo zwiedzających. Trzeci okazał się ostatnim, już wiedzieliśmy, że będziemy zamykać. Po informacji o zamknięciu instytucji kultury ludzie się zmobilizowali i przyjechali licznie. Jeśli więc porównać wystawę Newtona z innymi wystawami w normalnym czasie, to frekwencyjnie nie było źle. Nie wiemy, kiedy CSW się otworzy, więc trudno rozmawiać o przedłużeniu wystawy. Na razie przygotowujemy wirtualny spacer po niej. Całe dwa piętra budynku zostały zeskanowane, więc wszystko będzie można obejrzeć online – mówi Paulina Tchurzewska.
To, jak sytuacja będzie wyglądała w grudniu, trudno przewidzieć. Konieczne jest więc przygotowanie się na różne warianty tego, co może się wydarzyć.
– Opracowujemy kilka scenariuszy działań na grudzień. Optymistyczny zakłada, że będziemy mogli grać, więc układamy repertuar, który według nas będzie w tej całej sytuacji najtrafniejszy dla widzów. Szukamy takich spektakli, które mogłyby dawać trochę wytchnienia, raczej w komediowej i muzycznej aurze – tłumaczy Paweł Paszta. – W wersji pesymistycznej pracujemy nad szeregiem działań w sieci, które nawet w przypadku otwarcia teatru i tak się odbędą. Działamy w tej chwili dwutorowo.
Gjk
22 listopada 2020 @ 11:21
Zaròwno kultura, gospodarka i ochrona zdrowia ponoszą straty. Należy jednak szczegòlnie chronić edukację dzieci. Jest dramatycznie! Już rozpoczął się proces „redukji rozwoju wzrostu i dojrzewania mòzgu” u dzieci. Ostrzegam! Dosłownie to straty biologiczne dla rozwoju mòzgu u dzieci. Takie straty nie podlegają potem naprawie. Ponownie ostrzegam rodzicòw!