„Być głosem tych, którzy nie mogą już mówić”. Wystawa o obrońcach Azowstalu
W Kombinacie Kultury przy ul. Podmurnej 1/3 została otwarta wystawa poświęcona pamięci obrońców Azowstalu. Był to ostatni punkt heroicznego oporu Ukraińców w oblężonym Mariupolu, mieście niemal doszczętnie zniszczonym przez Rosjan.
Ukraińskie matki, żony i dzieci, które utraciły swoich bliskich w obronie Mariupola, nie chcą, by zapomniano o ich poległych córkach i synach. Zawiązały Stowarzyszenie Rodzin Obrońców Azowstalu, by mówić i pamiętać o tych, którzy zginęli, ale i tych, którzy wciąż przebywają w rosyjskiej niewoli.
Wcześniej żyłam spokojnie, tak jak wy wszyscy tutaj. Pracowałam w szkole, spotykałam się ze znajomymi, podróżowałam – opowiada Iryna, jedna z matek, której syn był w Azowstalu. – Wszystko zmieniło się nagle 24 lutego ubiegłego roku. Obudziłam się rano i zaczęłam dostawać smsy od moich uczniów z pytaniem, czy będą zajęcia, skoro wybuchła wojna? Jaka wojna? Nie mogłam w to uwierzyć. Zobaczyłam w telewizji rosyjski desant, ale nie mogłam zadzwonić do syna, który od czterech lat służył w wojsku w Mariupolu. Musiałam czekać, aż sam się ze mną skontaktuje. O 11.00 zadzwonił i powiedział, żebym się nie martwiła, że żyje i wszystko jest w porządku. A potem był ten straszny marzec i nie było już z nim żadnego kontaktu. W kwietniu zaczęliśmy dostawać wiadomości od różnych osób, że obrońcy Mariupola potrzebują pomocy. Nie mają broni, leków, żywności i wody.
Syna Iryny udało się wydostać z niewoli, ale nie wszyscy mieli takie szczęście. Ze zdjęć na ścianach Kombinatu Kultury uśmiechają się twarze bardzo młodych ludzi, dziewcząt i chłopców w wojskowych uniformach, w hełmach, z bronią. Pod nimi daty narodzin i śmierci. Ciała syna Ani, który zginął wraz z dwoma kolegami podczas zadania bojowego, wciąż jej nie wydano.
Naszym celem jest teraz bycie głosem żołnierzy, którzy już nie mogą mówić. Przypominać światu o tym, co się dzieje w Ukrainie poprzez takie wystawy, spotkania, performance. To nie tak daleko! Zaledwie 2 tysiące kilometrów stąd codziennie giną ludzie – mówi Ludmiła wskazując na zdjęcie swojego syna. – Miał 30 lat, wiele planów, był taki zaangażowany! Co roku 18 maja organizował we Lwowie parady ukraińskiego haftu. Mimo młodego wieku zrobił tak wiele, był wielkim ukraińskim patriotą!
Otwarta w Toruniu wystawa „Ukrainy Oczy Wojny” ma trzy części. Można na niej obejrzeć kilkadziesiąt zdjęć młodych Ukrainek i Ukraińców poległych w obronie Mariupola, kadry z ich codziennego życia w oblężonym zakładzie Azowstal, a także przejmujące zdjęcia rodzin czekających na powrót swoich bliskich, często już na próżno.
To nie może pójść w zapomnienie, masowy grób gdzieś w jakimś zbombardowanym bunkrze! – podkreśla współorganizatorka wystawy Anna Lamers z Centrum Integracji Łącznik w Toruniu. – Oni muszą być cały czas z tyłu, za nami, każdego dnia. Tak jak Iryna, która każdego dnia budzi się i myśli o tym, co może zrobić, w jaki sposób pomóc uwolnić z niewoli tych pozostałych żołnierzy i żołnierki, obrońców Mariupola. Trzeba o tym mówić i pamiętać.