Bella Skyway Festival kosztował w tym roku 1,5 mln zł. Czy jest wart swej ceny?
Bella Skyway Festival w kalendarz kulturalnych wydarzeń Torunia wpisał się już na stałe. Dziś trudno wyobrazić sobie sierpień w mieście bez festiwalu światła. Od kilku edycji jednak coraz częściej słychać głosy, że poziom festiwalu nie jest już tak wysoki jak przed laty. Liczba widzów również maleje, a w tym roku trudniej jest wytłumaczyć to pandemią. Natomiast to, co rośnie, to ceny. Organizacja festiwalu jest kosztowna, przez co nie brakuje pytań, czy gra jest warta świeczki.
Przed pandemią organizowany przez Toruńską Agendę Kulturalną festiwal światła mógł pochwalić się frekwencją na poziomie 400 tys. odwiedzających. Wtedy jeszcze było to wydarzenie, na które wstęp był bezpłatny i już wtedy pojawiały się głosy, że z upływem lat instalacje są coraz mniej atrakcyjne. W 2020 r. organizacja Bella Skyway Festival stanęła pod znakiem zapytania. Wybuch pandemii na kilka miesięcy przed wydarzeniem nieco pokrzyżował plany i trzeba było myśleć nad alternatywą. Wydarzenie przeniesiono na płytę lotniska, a widzowie świetlne atrakcje podziwiali przez szyby samochodów.
Auto Skyway Festival był jednocześnie pierwszą biletowaną edycją, co ułatwiło też liczenie frekwencji. Na teren festiwalu wjechało wtedy 5 tys. samochodów, choć mogło w nich być nawet po kilka osób. Pandemia zaburzyła frekwencję, co było widać także w zeszłym roku, kiedy Bella Skyway zamknięto w trzech strefach. Wtedy festiwalowych gości było prawie 70 tys. W tym roku było już jednak znacznie gorzej. Frekwencja w porównaniu do ubiegłego roku spadła niemal o połowę.
– Festiwal odwiedziło około 40 tys. widzów – przekazał nam Przemysław Draheim, zastępca dyrektora i rzecznik prasowy Toruńskiej Agendy Kulturalnej.
Dla porównania – swój festiwal światła organizuje także Łódź. Light Move Festival, bo tak nazywa się to wydarzenie, w rekordowym 2019 r. odwiedziło 850 tys. osób, choć warto wziąć pod uwagę, że Łódź jest od Torunia większa.
Sierpniowy Bella Skyway Festival był kolejną edycją, po której pojawiły się wątpliwości co do jakości wydarzenia. Torunianie wyrażali je choćby pod postami na facebookowym profilu festiwalu.
– Z roku na rok festiwal jest coraz słabszy, instalacje nie zachwycają i odnoszę wrażenie, że jest to organizowane dla samej zasady – klient i tak przyjdzie – czytamy w jednym z komentarzy.
Inni zwracali uwagę również na problemy organizacyjne, utrudniające poruszanie się po terenie festiwalu. Wynikały one głównie z wydzielonych zamkniętych stref, które tym razem znajdowały się na pl. Rapackiego i Dolinie Marzeń, które znaliśmy z zeszłego roku, oraz w Muzeum Etnograficznym, dla którego był to skywayowy debiut. Nie brakowało też oczywiście opinii pozytywnych, bo były i takie osoby, którym mimo wszystko się podobało. Najlepsze recenzje zbierało właśnie Muzeum Etnograficzne, które było swego rodzaju powiewem świeżości.

Wątpliwości co do jakości warto jednak zestawić z opłacalnością. Wstęp na tegoroczny festiwal światła był biletowany, a wejściówki były droższe niż rok temu. Do końca lipca bilety można było kupić w przedsprzedaży w cenie 20 zł. Od 1 sierpnia kosztowały już 25 zł. Jak poinformował nas rzecznik Toruńskiej Agendy Kulturalnej, wpływy z biletów sięgnęły niecałych 800 tys. zł. W tę kwotę nie wliczają się wpływy od sponsorów. A ile na organizację festiwalu wydano?
– Budżet tegorocznego festiwalu to 1,5 mln zł – wyjaśnia Przemysław Draheim.
Toruń na oświetleniu oszczędza od 2020 r. Do teraz na ulicach wieczorami świeci się co trzecia lampa. Ze strony mieszkańców od dawna słychać głosy, że oświetlenie powinno zostać przywrócone, bo jest po prostu ciemno i niebezpiecznie. Miasto oszczędności tłumaczyło rosnącymi kosztami energii, które w ostatnim czasie poszybowały w górę jeszcze bardziej. A według prognoz Urzędu Regulacji Energetyki, w przyszłym roku możemy spodziewać się kolejnych wzrostów, nawet o kilkadziesiąt procent.
Biletowany festiwal światła jest więc dla organizatorów szansą na zwrócenie części kosztów i utrzymanie opłacalności. Wpływy z biletów w tym roku pokryły ponad połowę wydatków. Problem polega jednak na tym, że Toruńska Agenda Kulturalna organizując Bella Skyway Festival, coraz bardziej skupia się właśnie na pieniądzach, a nie na walorach artystycznych. Zarzuty o nadmierną komercjalizację wydarzenia pojawiają się już od lat. Nie inaczej było tym razem. A ostatnie edycje festiwalu zdają się to potwierdzać.
4 września 2022 @ 14:09
Czyli chodziło 400 tys osób a teraz przyszło 40 tys. i się zastanawiamy czy warto i czy jest dobra jakość?
Wiadomo, że coś nie gra. Bilety i cena to jedno ale jakby była jakość to dałoby się je znieść.
Problem w tym, że z biletami to nie to samo bo to zamknięte zagrody i nie ma swobody przemieszczania się,
wracania i oglądania ciekawszych atrakcji ponownie. Czasami jednego dnia obejrzałem wszystko lub prawie wszystko a drugiego oprowadzałem gości po najciekawszych miejscach. Teraz to niemożliwe.
Podobnie, nie można wrócić nawet tego samego dnia na dobrą atrakcję.
Aktualnie to nie festiwal tylko jakieś płatne jednorazowe pokazy, nie ma to już znamion miejskiego wydarzenia.