Kinga Dębska: Dotknęłam duszy alkoholiczki
Żyjemy w czasie kobiet – silnych osobowości, budujących swoje kariery. Sukces ma również drugą stronę – często kąpie się w alkoholu. O filmie „Zabawa zabawa” i problemie alkoholizmu, z reżyser Kingą Dębską rozmawia Michał Ciechowski
„Robię filmy, żeby było mi trochę lepiej na świecie”. Czy po „Zabawa zabawa” faktycznie jest Pani lepiej?
Film zanotował duży sukces frekwencyjny, co dla reżysera jest niezwykle ważne. Tym bardziej że „Zabawa zabawa” to produkcja niekomercyjna, podejmująca temat trudny. Mimo to po pierwszym weekendzie znaleźliśmy się na pierwszym miejscu rankingu filmowego box office. W ciągu trzech dni film zobaczyło prawie 100 tys. osób, po drugim weekendzie liczba widzów przekroczyła 220 tysięcy. Moja wiara w polskiego widza nie jest więc pozbawiona podstaw. Ludzie chcą oglądać polskie filmy, jest miejsce na tzw. Kino środka.
Zabawa kojarzy się z radością. Czym ona jest w „Zabawa zabawa”?
Przygoda z alkoholem często zaczyna się od zabawy. Często bez alkoholu nie potrafimy sobie jej wyobrazić. Są jednak tacy, którzy nie potrafią przestać pić. W moim bliższym lub dalszym otoczeniu jest wiele kobiet, przyjaźniących się z butelką. Przed kilkoma laty zrobiłam dokument o Elżbiecie Czyżewskiej. Wtedy po raz pierwszy tak głęboko dotknęłam duszy alkoholiczki i zobaczyłam, jak wielka jest tam pustka, i jak wielkie jest poczucie niekochania. Zrozumiałam, jak trudno było jej żyć, mówić o problemie, a przede wszystkim jak trudno było jej dać sobie pomóc.
Słowo „alkoholik” kojarzy się głównie z mężczyzną. Niestety, statystyki pokazują, że wzrasta liczba pijących kobiet.
W filmie chciałam pokazać inną, prawdziwszą twarz alkoholizmu. Twarz menela spod budki z piwem to dziś historia. Po procenty częściej sięgają kobiety. Piją dużo – tyle, co panowie. Żadne statystyki jednak nie wykażą, jakiej liczby pań problem ten dotyczy, bo wiele się do tego latami nie przyznaje. Bez odpowiedzi zostaje również pytanie: kiedy zaczyna się nałóg.
Kobiety piją inaczej?
Przede wszystkim częściej piją w samotności. Żyjemy w czasie kobiet – silnych osobowości budujących swoje kariery. A sukces ma również drugą stronę – często kąpie się w alkoholu. Zaczynają od tego, że piją dla odreagowania stresu, a potem nie mogą już nie pić.
Kobiety piją same i zostają same.
Fakty są takie, że kobieta częściej w sytuacji kryzysowej zostaje przy mężu alkoholiku. Gdy jednak problem ma kobieta, mężczyzna odchodzi. W moim filmie pokazałam panów, którzy stanęli na wysokości zadania, a nawet, jeżeli odeszli, to po to, by ich bliskie kobiety coś zrozumiały.
W „Zabawa zabawa” Maria Dębska wciela się w postać dobrze uczącej się studentki, Dorota Kolak – wybitnej profesor medycyny, a Agata Kulesza –prokuratora. Dla tej ostatniej postaci zmieniła Pani scenariusz. Dlaczego?
Bohaterka Agaty Kuleszy miała być samotną matką. Doszłam jednak do wniosku, że problem jej alkoholizmu lepiej pokażę przez pryzmat męża, więc dopisałam rolę dla Marcina Dorocińskiego. Pisząc scenariusze, możemy tworzyć nowe światy. W dokumencie pokazujemy świat takim, jakim jest. W fabule lepimy go z trzech różnych elementów – aktorów, scenografii, kostiumu, zbliżeń. Dlatego wolę fabułę od dokumentu. Daje większą wolność.
Jak wyglądała praca przy filmie?
Zanim podjęłyśmy się z Miką Dunin napisania scenariusza, problem alkoholizmu został przez nas bardzo szczegółowo zdokumentowany. Na planie zdjęciowym towarzyszyły mi jednak duże emocje. Pojawiły się sceny, w których trakcie część ekipy wychodziła, na które nie mogła już dłużej patrzeć. Chciałam, by film był chropowaty, żeby momentami bolał.
Tę powagę rozładowuje jednak dwoje policjantów – Rafał Rutkowski i Sławomir Zapała.
Chciałam włożyć komuś w usta powszechne frazesy na temat alkoholizmu. Pozwalało to rozładować na chwilę emocje po jakiejś dramatycznej scenie, a jednocześnie bezradność policjantów pokazuje, że społeczeństwo nie daje sobie rady z problemem. To im brakuje baterii w alkomacie, to nie mają pojęcia, co zrobić z panią prokurator, która mówi, że ma immunitet. Dla mnie są symbolem bezradności naszego państwa, które nie potrafi sobie z problemem alkoholizmu wśród kobiet poradzić.
Nie myślała Pani, by do filmu zaangażować osoby znające temat od drugiej strony?
W scenach przedstawiających terapie uczestniczą aktorzy i statyści, którzy walczą z uzależnieniem. Druga reżyser planowa Małgorzata Adamska zadbała, by drugi plan wnosił prawdę. Sama obecność uzależnionych i terapeutów na planie była dla aktorów niezwykle ważna.
Tylko jedna na trzy kobiety dopuszcza do siebie fakt, że jest uzależniona. Liczba bohaterek jest odzwierciedleniem tej symboliki?
Statystyki odczytać można między wierszami. Tylko jedna z bohaterek przyznaje „jestem alkoholiczką”. To bardzo ważne zdanie. Bez niego nie postawiłaby kolejnego kroku. Proces leczenia rozpoczyna się bowiem od akceptacji, od uświadomienia sobie, że problem istnieje, że człowiek nie ma władzy nad alkoholem. By zobaczyć światełko w tunelu, trzeba zrobić ten pierwszy krok. To wymaga jednak ogromnej odwagi.