Lewy prosty [FELIETON]
By zmienić władzę, musimy współpracować, szanując odmienność oraz swoich wyborców. Współpraca wymaga zaufania. Spotkanie programowe liderów opozycji ma się odbyć 21 marca, to pierwszy dzień wiosny, ta symbolika daje nadzieję na dobry początek, nową energię do walki z obozem rządzącym.
Choć PiS, inaczej niż w boksie, im bardziej słania się na nogach, tym mocniej bije i praktycznie przemawia już tylko do swoich. Wydaje się, że to już czas dla opozycji, aby przemawiać do swoich wyborców i do tych, których Kaczyński porzucił.
Opozycja jest zróżnicowana, powrót Donalda Tuska miał być lekiem na całe zło, ale tu pojawił się problem. Lider PO postanowił zredukować Lewicę do partii pana Czarzastego, zapominając, że ma ona dwóch równorzędnych liderów – Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia.
Tusk, który pomija Biedronia, wie, że jego ewentualna koalicja z PiS byłaby groteskowa, wręcz niewyobrażalna. Włodzimierz Czarzasty, którego prześladuje cień afery Rywina, idealnie nadaje się do straszenia wyborców. Wystarczy zadać pytanie: „Na ile partia Czarzastego chce współpracować z PiS, a na ile chce zmieniać władzę?”.
Lewica, która nie blokowała w Sejmie KPO, postąpiła słusznie, bo nie wierzyła, że rząd padnie, jeśli tych pieniędzy nie będzie, a i tak było wiadomo, że funkcjonuje unijny mechanizm „pieniądze za praworządność”.
Polityka w starym stylu, rozstawiania innych partii politycznych po kątach, może być zawodna. To nie współpraca, to dyktat.
Aby do wiosny…!