Miały być „SąSiatki”, będą maseczki. Torunianki ruszają do szycia dla szpitali
Daria Teus z pracowni Uszyjmisie do niedawna marzyła o projekcie integrującym sąsiadki z grupy osiedlowej dla północnej części okręgu Staromiejskiej. Marzenia trzeba było zrewidować, dziś nie tylko sąsiadki, ale krawcowe z całego Torunia, zagrzewa do szycia.
-Nie dam rady siedzieć i nic nie robić – mówi Daria. – Moja ciocia pracuje w Juraszu, na cały oddział mają 8 maseczek. Wiem, jakie są braki, dlatego ruszamy do szycia. Mam w pracowni belę materiału 50 mb, kolejną podarował sklep Kama na z Prostej. Potrzebujemy też tasiemek i po skrojeniu tej beli, kolejną i kolejną. Mamy już wykrojone 360 sztuk.
Do niedawna Uszyjmisie marzyły o projekcie integracyjnym dla kobiet z blokowisk, gdzie trudno o integrację, a sąsiedzi praktycznie się nie znają. Dziewczyny szyć miały torby na zakupy, stąd robocza nazwa projektu: SąSiatki. Dziś pracownia stoi pusta, warunki pracy stają się komfortowe, więc sąsiadki mogą ruszyć do pracy dla wyższych celów.
Żeby utrzymać tempo produkcji, odległości i warunki sanitarne dziennie potrzebne jest maksymalnie 4-5 osób szyjących. Pierwsze maseczki wylądują w szpitalu na toruńskich Bielanach. Szczegółowa organizacja pracy opisana jest w wydarzeniu na Facebooku, które znajdziecie pod tym linkiem.
Jak pomóc w sposób bezpieczny?
- Jeśli umiesz szyć i masz własną maszynę – zgłoś się w wydarzeniu, organizatorki przekażą materiały do szycia w domu.
- Jeśli nie masz własnej maszyny, a potrafisz szyć – zgłoś się i możesz szyć w pracowni zgodnie z ustalonym, bezpiecznym grafikiem.
- Jeśli nie umiesz szyć i nie masz maszyny – możesz kupić lub dostarczyć materiał lub bawełniane sznurki/tasiemki potrzebne do szycia. Najbezpieczniej jest zrobić to kontaktując się telefonicznie ze sklepem Kama przy ul. Prostej w Toruniu, umówić się na ilość metrów bieżących (sklep ma materiał dla tej akcji „pod ladą” i na telefon) i przelać środki na konto.
Są już pierwsze ochotniczki, ruszają do pracy w ten weekend. Do pracy zgłosiły się nawet dziewczynki w wieku szkolnym z grupy „Nastolatka szyje sama” – te oczywiście z domu. Maseczki nie mają chronić bezpośrednio przed wirusem, ale pozwolić uniknąć dotykania dłońmi twarzy, szczególnie oczu i ust. W związku z tym, że po uszyciu prane są w wysokiej temperaturze, wykluczona jest regulacja za pomocą gumeczek, dlatego krawcowe proszą o bawełniane tasiemki.
Maseczki szyją już gospodynie z gminy Wielka Nieszawka. Ruch zaczął się od pracowniczek szpitala w Zielonej Górze, które wobec niedoborów materiałowych ruszyły same do szycia.