Na początek ulicy Legionów wróciły drzewa. Po drastycznej wycince, jest nadzieja na trochę zieleni
W marcu bieżącego roku malowniczy początek ulicy Legionów kompletnie wyłysiał. Lipy okalające niegdysiejszy początek ulicy Legionów lub, jak mówią starsi mieszkańcy Torunia – „Zjednoczenia” zostały wycięte mimo łez mieszkańców, którzy kochali ten zielony zakątek. Dziś drzewa wróciły na swoje miejsce. Ale czy w komplecie?
– Jadąc pociągiem z Krakowa, usłyszałam, że wycinają drzewa na Legionów – alarmowała wówczas pani Grażyna, torunianka z dziada pradziada. – Jesteście na miejscu, nie można czegoś zrobić? Działajcie!
Dziś nikt nie pamięta, że ulica Legionów była kiedyś aleją. Biegnącą łagodnym łukiem ulicę zaprojektował architekt Kazimierz Ulatowski i sam przy niej zamieszkał. Przed poszerzeniem ulicy Odrodzenia, łączyła się z Uniwersytecką. Jej początkowa część, służąca głównie za parking, była jedynym ocalałym fragmentem przedwojennej alei lip z zachowanym brukiem.
Niestety, Wydział Środowiska i Zieleni uznał, że aleja stanowi zagrożenie. Wyrok na nią zapadł po wichurach w 2016 roku.
– Drzewa zostały usunięte ze względu na zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi poruszających się przebywających w ich pobliżu – tłumaczyła wówczas mediom Anna Falkowska z Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta Torunia. –Drzewa te były w złym stanie zdrowotnym z licznymi wypróchnieniami i posuszem, częściowo nierokujące szans na przeżycie. W 2016 korona jednego z drzew odłamała się uszkadzając zaparkowany samochód. Wówczas ujawnione zostały uszkodzenia i zmiany w wewnętrznej strukturze pnia.
Wycinka zabolała nie tylko rodowitych torunian, ale i miłośników przyrody. Odwiedzający miejsce zwracali uwagę, że nie wszystkie z tych drzew miały wypróchnienia, niektóre zachowały żywotność do samego końca. A jesienią na pozostawionych pniach pojawiły się soczystozielone odrosty. Arboryści podkreślają zresztą, że proces wypróchniania drzew jest naturalny i nie należy się go obawiać, lecz tylko kontrolować.
– W pojawianiu się dziupli nie ma więc nic przerażającego – mówił pracujący w Toruniu Jerzy Stolarczyk, jeden z założycieli Wrocławskiej Szkoły Arborystyki. – Kłopotem jest coś innego. Mamy skłonność do wycinania drzew, które są puste w środku albo są zasiedlone przez grzyby. Jeżeli żywiące się grzybem owady, na ogół ciężkie chrząszcze, skończą swoją pracę i wypreparują drzewo do cna, już nie będą mogły zasiedlić tego samego drzewa, bo zrobiły tam wszystko. Muszą zatem wylecieć.
Dziś wschodnia strona ulicy Legionów ustrojona jest rzędem kilkunastu młodych lip, które przywieziono na miejsce już w piątek. Przechodnie dziwili się, że ogrodnicy pracują w grudniu, wskazując na nieodległe rondo KOR, gdzie krzewy umarły, po takim zimowym sadzeniu. Zapytaliśmy, czy drzewa wrócą i na jej zachodnią stronę, tak, by tworzyły aleję. Odpowiedzi jeszcze nie otrzymaliśmy. A za młode lipy trzymamy kciuki!