Ochrona zdrowia bez personelu? [FELIETON]
Mamy do czynienia z coraz bardziej zaogniającą się sytuacją w systemie ochrony zdrowia. Niezadowoleni są już chyba wszyscy.
Trwa akcja protestacyjna ratowników medycznych. Sporo z nich złożyło wypowiedzenia i przymierzają się do tego kolejni. Grozi nam zatem sytuacja, w której po prostu ich zabraknie. Będzie to skutkowało tym, że nawet jeśli jest wystarczająca liczba karetek, to zabraknie ludzi do ich obsady.
Mówiąc już najprościej, jak się da, nie będzie komu ratować ludzi!
Jak można doprowadzić do takiej sytuacji? Zwłaszcza mając na uwadze to, że minister zdrowia zapowiada, iż przed nami kolejna fala koronawirusa.
Jak chcemy sobie z tym poradzić? Uziemione karetki i teleporady, jako jedyna możliwość konsultacji z lekarzem, to skazywanie kolejnych ludzi na pogorszenie stanu zdrowia, a w drastycznych przypadkach nawet na śmierć.
Nieustannie mamy do czynienia z reanimowaniem trupa. Próbuje się go także pudrować, aby na pierwszy rzut oka mogło wyglądać, że wszystko jest w porządku.
Niestety nie jest. Daleko nam do sytuacji, w której moglibyśmy być usatysfakcjonowani z oferowanych usług i spokojni o swoje zdrowie. Często robimy wielkie oczy, kiedy okazuje się, że data na otrzymanym skierowaniu od lekarza oznacza kilku- bądź nawet kilkunastomiesięczne oczekiwanie na badanie lub zabieg.
Musimy podjąć poważne działania w celu reformy systemu ochrony zdrowia. Obecnie jest on niewydolny. Są z niego niezadowoleni pracownicy, ale co gorsze, również pacjenci.
Pieniądze są potrzebne, ale póki będziemy wrzucać je do dziurawego worka, to wiele z tych pieniędzy będzie straconych.