Bóg nas wysłuchał [FELIETON]
Jak trwoga, to do Boga. Stara to prawda jak świat. Pierwsze dni maja przyniosły tak oczekiwane od dawna opady. Poprawiła się sytuacja na polach. Nie były to, szczęśliwie, deszcze nawalne, ale umiarkowane, te najlepsze do nawodnienia spragnionej gleby.
Mam nadzieję, że każdy z nas choć trochę zastanowił się nad zużywaniem wody. Mam też nadzieję, że wiele osób przypomniało sobie, jak nasi rodzice i dziadkowie łapali deszczówkę. Tam – „na górze” – nasze suplikacje wysłuchano, ale czy my słuchamy? Czy rzeczywiście zatrzymaliśmy maksymalną ilość opadu na suche dni?
Te wątpliwości są z nami nieustannie. Potrafimy się sprężyć w najtrudniejszym momencie, ale już za chwilę zapominamy to, co było i wracamy do starych, złych nawyków.
Bardzo wspierający nas od pięciu lat prezydent RP Andrzej Duda zapowiedział, że w razie nieszczęścia suszy każdy poszkodowany rolnik nie zostanie bez pomocy. Tak jak nie został rok temu i dwa lata temu.
To ważna deklaracja, ale nie zapominajmy, że mamy ogromne wydatki związane z walką z epidemią koronawirusa. Życie i zdrowie Polaków jest najważniejsze. Jednak ważne jest też zapewnienie żywności, a nie ma możliwości jej produkcji bez wody. Przypomnę, że niezależnie od tego, czy mieszkamy w mieście, czy na wsi, każdy z nas może przyczynić się do zaoszczędzenia wody, do jej racjonalnego zużywania. Nie wiemy, co przyniesie nam jeszcze pogoda. Jeżeli nic nie zmienimy w naszym postępowaniu, to nie liczmy również na pomoc „z góry”.
Pamiętajmy o tym także w czasie naszych wyjazdów urlopowych, bo przecież cały czas nie będziemy musieli żyć w izolacji. Te wakacje będą z pewnością inne. Jak już będziemy decydować się na wyjazd, wybierajmy wypoczynek na wsi, w tym nasze wspaniałe gospodarstwa agroturystyczne. W nich dobrze odpoczniemy i, co nie mniej ważne, smacznie zjemy. W ten sposób pomożemy rolnikom, a w konsekwencji i samym sobie. Tak się w tych czasach przejawia patriotyzm – nie tylko konsumencki.