Chłop potęgą jest i basta [Felieton]
Musi jednak zrozumieć, że czasy się zmieniły. To konsument dziś decyduje, na co wyda swoje pieniądze. Dekady minęły już od czasu, kiedy wystarczyło cokolwiek wyprodukować, a wszystko wchłonął rynek. Teraz rządzi konsument. Stąd nasze rozwiązania, które znoszą zbędne bariery administracyjne, a jednocześnie dają konkretne korzyści finansowe przy sprzedaży bezpośredniej, wolnej od jakichkolwiek podatków do sprzedaży 40 tys. zł i niewielkiego, 2% podatku przy przekroczeniu kwoty 40 tys. zł ze sprzedaży produktów wytworzonych we własnym gospodarstwie.
To konsument wybierze, od kogo kupi swojską kiełbasę, wędzony boczek czy ser. Nie wystarczy już wyprodukowanie wędlin, nabiału czy dowolnych przetworów. One muszą być nie tylko doskonałej jakości, bez jakichkolwiek sztucznych dodatków, ale też muszą odpowiadać na zapotrzebowanie rynku. To zupełne odwrócenie ról. Chłop, który to najszybciej zrozumie i wcieli w życie, rzeczywiście będzie potęgą.
Związany jest z tym ważny element obywatelskiego podejścia. W naszym dobrze rozumianym interesie jest też i to, aby wybierać polskie produkty, bo to daje dochód naszym rolnikom, a oni te pieniądze wydają na naszym rynku. Tak buduje się siłę naszego rolnictwa i tak buduje się markę oraz jakość. Na rynku będzie się liczyć coraz bardziej właśnie jakość i smak. Konsumenci, w miarę wzrostu swoich dochodów, są skłonni zapłacić nawet więcej, ale oczekują najwyższej jakości.
Z tym tematem wiąże się też kwestia znakowania żywności. Nie tylko u nas, ale i w całej Europie rośnie w siłę ruch domagający się właśnie tego. Konsumenci chcą i mają prawo wiedzieć, skąd dana żywność pochodzi i kto ją wyprodukował. Skończyły się też czasy podwójnej jakości. Ten sam towar ma być rzeczywiście tym samym towarem. Niektórzy przedstawiciele potężnych koncernów próbują twierdzić, że różnice wynikają z dostosowania do gustów klientów na danym terenie. Dostosowanie – w porządku, lecz to już nie ten sam produkt. A skoro tak, to nie może już tak samo się nazywać i udawać czegoś innego, niż jest.
Starsi na pewno pamiętają, że kiedyś mieliśmy tzw. normy branżowe i to one gwarantowały, że np. konkretna kiełbasa, obojętnie gdzie była kupowana, miała taki sam skład i smak. Konsument miał wówczas pewność, że kupuje właśnie to, co chce.
Dziś zmierzamy do znakowania produktów, aby takie sytuacje nie miały już miejsca, aby konsument wydający swoje pieniądze miał pełną świadomość tego, co za nie nabywa.
10 sierpnia 2019 @ 12:59
Ardanowski, zanim wdrapał się na ministerialny fotel, zapewne również był chłopem, który to najszybciej zrozumiał i wcielił w życie, by dzisiaj rzeczywiście być potęgą, który w swej ignorancji próbował wymordować pszczoły.