Cieszmy się, a nie krytykujmy

O hejcie w sieci i życiu rzeczywistym napisano już bardzo dużo, lecz cały czas są to dywagacje  jak powinniśmy się zachowywać w sytuacjach newralgicznych i stresowych. Teoria jedno, a życie drugie. I dopóki nas nie dotyczy fala hejtu, obserwujemy i oceniamy, co byśmy zrobili, gdyby nam pewne zachowania anonimowych osób, delikatnie mówiąc, doskwierały.

Żyjemy w czasach, gdzie opinie wypisywane w mediach społecznościowych kształtują poglądy i schematy zachowania. Jeżeli to są opinie o wyglądzie, ubiorze czy modzie na jakieś niegroźne naśladownictwo, to raczej się tym nie przejmujemy. Jednak jak w mediach pojawiają się negatywne opinie, szykany i złośliwości, które nie są poparte żadnymi „dowodami”, które jeszcze napędzają kolejnych naśladowców do pisania rzeczy kłamliwych, rodzi się problem i to niemały.

Hejt dotyczy najczęściej osób, które są aktywne w życiu społecznym, politycznym, sportowym. Zauważyłam, że każda aktywność społeczna czy zawodowa, zamiast być wspierana, propagowana i oceniana obiektywnie, najpierw jest wyśmiana i negowana. W środowisku sportowym ewidentnie widać tę falę nienawiści, jaka przelewa się przez kluby, a w szczególności kierowana jest na zawodników, po nieudanych występach. Uaktywniają się znawcy tematu, specjaliści od trenowania, sprzętu, ale najgorsi bywają anonimowi „kibice”. A my nic nie możemy zrobić. Blokując jeden niepożądany profil, w jego miejsce pojawiają się kolejne, które bywają jeszcze bardziej wulgarne.

Nie jesteśmy w stanie z tym walczyć, ale chyba nie o walkę w tym chodzi, tylko o szacunek do drugiej osoby, o szacunek do poglądów i odmiennych racji. Powinniśmy uczyć dzieci od maleńkości, że każdy człowiek ma prawo do odmiennych poglądów, które należy szanować, a każda dyskusja powinna być merytoryczna.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, co dzieje się w okolicach Torunia, odwiedź nasz bliźniaczy portal pozatorun.pl