Co zrobić, żeby w Toruniu nie ginęli piesi? [LIST CZYTELNIKA]
Po tragicznym wypadku, w którym 29 grudnia na ul. Grudziądzkiej zginęły dwie kobiety potrącone przez kierowcę bmw, toczy się dyskusja o bezpieczeństwie ruchu drogowego w Toruniu. Otrzymaliśmy w tej sprawie list od naszego Czytelnika (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Publikujemy go w całości:
Polemika dyrektora Wiewiórskiego z opinią redaktora Giedrysa na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego w Toruniu jest groteskowa. „Czy (szerokie arterie) zachęcają do szybkiej jazdy? Śmiem wątpić!”. Ten ilustrujący podejście MZD i władz miasta do kwestii bezpieczeństwa cytat, sprzeczny nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale i z wielką ilością raportów i badań z zakresu psychologii ruchu drogowego, jest ekspresją stopnia odklejenia władz miasta od rzeczywistości oraz świadectwem ignorancji i odporności na fakty.
Zła infrastruktura zabija. Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2016 roku o bezpieczeństwie pieszych i rowerzystów w Polsce stwierdza to wprost: wśród czynników, od których uzależniony jest stan bezpieczeństwa pieszych infrastruktura drogowa jest wymieniona na pierwszym miejscu.
W Toruniu władze budują złą infrastrukturę. Burząc, betonując i asfaltując potężne połacie miasta, realizują ją według wzorców, które zachodnie społeczeństwa już dawno porzuciły. Przenoszą jednocześnie wyłączną odpowiedzialność za jej fatalne parametry bezpieczeństwa na mieszkańców, a zwłaszcza na niechronionych uczestników ruchu drogowego.
W mądrych wspólnotach nie tylko sami użytkownicy odpowiadają za to, żeby się wzajemnie nie pozabijać. Zobowiązanie dbania o ich bezpieczeństwo musi brać też instytucja, która transport organizuje, jak przeczytać można we wnioskach raportu Forum Bezpieczeństwa Transportu zorganizowanego przez Instytut Transportu Samochodowego.
Tymczasem w Toruniu prezydent Zaleski bez ogródek eksternalizuje winę i odpowiedzialność: „Wszystkie te zdarzenia (śmiertelne) powstały w wyniku błędów osób kierujących pojazdami bądź pieszych. Nie były to zdarzenia i wypadki wynikające z infrastruktury technicznej”. Powołuje się na policyjne analizy, o których NIK w wymienionym wyżej raporcie pisze, że z założenia „nie wykazują faktycznego oddziaływania podejmowanych działań realizowanych przez podmioty odpowiadające za rozwój infrastruktury drogowej na stan bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego”. Innymi słowy prezydent Zaleski rozgrzesza swoją infrastrukturę raportami, które domyślnie nie podejmują tematu wpływu infrastruktury na bezpieczeństwo ruchu drogowego. Odpowiedzialność władz miasta za złą infrastrukturę rozpływa się jak asfalt na słońcu.
Szanowne władze,
Wasz od dużej litery pisany Program Poprawy Bezpieczeństwa Pieszych i Rowerzystów nie działa. W 2018 roku na toruńskie drogi pochłonęły PONAD DWA RAZY WIĘCEJ ofiar wśród pieszych niż rok wcześniej. Wzrost z czterech do dziewięciu!
Miejcie odrobinę krytycznej autorefleksji, że wszystkie te malowanki, kocie oczka, odblaski, migające buźki, wprowadzające w błąd detektory to potiomkinowszczyzna, która się po prostu nie sprawdza. Nie zdajecie egzaminu z cywilizacji. Nie udaje się wam ujarzmić transportu – dziedziny życia, która w pokojowym świecie pochłania najwięcej ofiar.
Aby przekonać się, że wprowadzana w życie przez władze idea bezpiecznego ruchu drogowego bez wypadków śmiertelnych jest możliwa, nie trzeba jechać do Skandynawii. Sztampowym już polskim przykładem jest Jaworzno, miasto, które z powodzeniem konsekwentnie wdraża kompleksowy program inwestycji infrastrukturalnych, bezwzględnie priorytetyzujący życie i zdrowie, gdzie przez lata na drogach ginęło po kilkanaście osób rocznie, a w 2017 roku nie zginął nikt.
Niestety nie chcieliście słyszeć o podobnych rozwiązaniach w Toruniu, a żadna z waszych strategii rozwojowych nie zawiera nawet postulatu redukcji ruchu samochodowego, wydawałoby się standardowej praktyki rozwiniętych społeczeństw w XXI wieku. W Toruniu samochodów jest coraz więcej, a długoterminowa polityka komunikacyjna władz miasta cały czas powiela wzorce rodem z państw postsowieckich.
Przykro to pisać, ale radykalna zmiana podejścia do myślenia o mieście jako o czymś więcej niż sieci szos szybkiego ruchu dla indywidualnych pojazdów spalinowych wydaje się być poza zasięgiem Torunia. Niestety społeczno-polityczny dyskurs koncentruje się wokół rozbijających miasto na kawałki wielkich inwestycji samochodowych. Ale tak bywa, gdy przestrzeni miasta doświadcza się wyłącznie z perspektywy kanapy swojej limuzyny, zadowalając się iluzją rozwoju mierzonego w kilometrach wylanego szerokopasmowego asfaltu. Z lewego pasa zniczy nie widać.
Olszak
3 stycznia 2019 @ 07:08
Czyli widzę że akcja usprawiedliwiania biednego karka z BMW trwa dalej. Tak naprawdę winna jest infrastruktura sprzyjająca kierowcom a nie ten zagubiony młody człowiek który na codzień ukojenia szukał w narkotykach i środowisku kibolskim. Oby jego adwokat czytał te serwisy, z każdym takim wydumanym niepodpisanym „listem czytelnika” będzie miał kolejne argumenty w sądowej batali. Oby temu karkowi nic się nie stało, on tez jest ofiarą. Ofiarą systemu, MZD i Zaleskiego.
Żałosne.
Pigmej
3 stycznia 2019 @ 16:08
I taka rozsądna odpowiedź powyższą mi się podoba.
Winne są piękne drogi, a nie brak zdrowego rozsądku u wszystkich uzytkowników.
Krzysztof
3 stycznia 2019 @ 02:42
Na pewno ten list jest ważny ale sama kultura kierowców daje wiele do życzenia .Toruń jest piękny ale kierowcy z Torunia są po niżej jakiej kolwiek krytyki – Piesi dla nich są jak intruzi których trzeba zniszczyć !!!!!!!!!!
Toja
3 stycznia 2019 @ 06:12
No to blysnołeś….
Głos
3 stycznia 2019 @ 00:27
Odpowiedź na tytuł artykułu: zająć się przejściem dla pieszych na skrzyżowaniu Polnej i Fortecznej. Przejście umiejscowione na łuku w miejscu gdzie auta jadą często ponad 100 na godzinę (jest ograniczenie do 70)