Drogowskaz dla Europy [Felieton]
Wkroczyliśmy w Wielki Tydzień. Nasze myśli wybiegają już ku nadchodzącym świętom wielkanocnym, ale jeszcze zatrzymujemy się przy refleksji dotyczącej dzieła zbawienia, które – bądź co bądź – przecież wspominamy. To czas pełen symboliki tak cennej dla wszystkich chrześcijan.
Wielki Poniedziałek przyniósł nam jeszcze jeden symbol. W płomieniach stanęła katedra Notre Dame, do dziś uważana za perłę średniowiecza i jeden z najcenniejszych zabytków naszej cywilizacji. Trudno się temu dziwić. W końcu w środku znajduje się jeden z nieodzownych znaków zbawienia – korona cierniowa Jezusa Chrystusa. Przed miesiącem podobna tragedia spotkała kościół pod wezwaniem świętego Sulpicjusza, który – będąc średniowieczną perełką – uznawany jest za symbol odejścia Francji od religii. Przez lata zaniedbywana świątynia została strawiona przez płomienie. Jednak dopiero pożar Notre Dame sprawił, że na ulice wyszły dzieci Najstarszej Córki Kościoła, by płakać i modlić się przed Katedrą.
Przeżywamy dziś w Europie zmierzch wartości i nie jest tajemnicą, że właśnie Francja odbiegała od nich najbardziej. Symbolika płonącej katedry Notre Dame jest namacalna i adekwatna do zmierzchu wartości. W Wielki Poniedziałek dochodzi do tragedii, która potrafi wstrząsnąć całym światem i centrum laickiej Europy. Z gęstych smug dymu wewnątrz świątyni przebija się blask krzyża, który zdaje się być drogowskazem wskazującym właściwą drogę. Dla Starego Kontynentu. Dla Unii Europejskiej, która dzisiaj zdaje się zapominać o wartościach wyznawanych przez Adenauera i Schumana. Przypomnijmy jej o nich w nadchodzących wyborach.