Gesty władzy [FELIETON]
Ostatnie wydarzenia, które miały miejsce podczas posiedzenia sejmu, i które w tak zintensyfikowany sposób obiegły media społecznościowe, zainicjowała polska posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Lichocka. To nie Białoruś, do której tak często się odnosimy, kiedy standardy w Polsce daleko wykraczają poza te, które dotyczą krajów rozwiniętych. To polski sejm, który coraz częściej przypomina scenę teatru dramatycznego, a nie miejsce stanowienia prawa i debaty publicznej. Ta już dawno sięgnęła dna, a gest pani posłanki, która jak na ironię losu jednocześnie jest wiceprzewodniczącą Komisji Kultury, stał się przysłowiową „kropką nad i” w postrzeganiu zhańbionego sejmu.
Mam wrażenie, że przepychanki przy mównicy, okrzyki z sali plenarnej, darcie dokumentów podczas przemówień, szaliki z hasłami, obwieszanie drzwi zdjęciami to atrybuty polskiego posła i polskiej posłanki. A może to rekwizyty podczas odgrywanej sztuki, dla której teatrem stał się sejm, a politycy to aktorzy, z których ogromna większość powinna już ze sceny zejść?
Oczywiście zachowania posłanki Lichockiej nie da się porównać do żadnych innych incydentów w sejmie. To karygodne, poniżej nawet tych najniższych standardów zachowanie. Niemniej jednak krok po kroku, poczynając od najmniejszych niewłaściwych gestów na przestrzeni lat, poprzeczka została obniżona i jarmarczne zachowania podczas posiedzeń sejmu stały się normą, a merytoryczna debata wyjątkiem.
Ile jest warty dziś palec Joanny Lichockiej? 2 mld zł, tyle, ile można było przeznaczyć na zwiększenie skuteczności leczenia onkologicznego w Polsce. Według raportu NIK zachorowalność na nowotwory wzrośnie, staną się zatem główną przyczyną zgonów w Polsce. A mogliśmy „pokazać” im środkowy palec…