Jarosław niezbędny [FELIETON]
W końcówce lat dziewięćdziesiątych po korytarzach sejmowych krążył żart: „Wchodzi Oleksy do taksówki, a kierowca pyta: panie premierze – dokąd jedziemy? Oleksy na to: obojętnie, wszędzie jestem potrzebny”. Mam wrażenie, że dzisiaj podobne mniemanie jak Józef Oleksy we wspomnianym żarcie ma o sobie Jarosław Kaczyński.
Równo rok temu Kaczyński odszedł z rządu. Wtedy rzecznik Prawa i Sprawiedliwości tłumaczył, że „prezes Jarosław Kaczyński jako lider obozu politycznego postanowił skupić się na wzmocnieniu partii”. Przez ostatni rok frakcje w obozie władzy skaczą sobie do gardeł i zwalczają się zupełnie jawnie. Ziobro z Morawieckim nienawidzą się i epatują wzajemnym uczuciem do siebie każdego dnia. Wyrzucono sztab wyborczy PiS, a w jego miejsce wstawiono Joachima Brudzińskiego, który zasłynął z afery mailowej, która ujawniła, jak załatwiał pracę w spółkach Skarbu Państwa członkom swojej rodziny.
To tylko kilka „sukcesów” Jarosława Kaczyńskiego w kierowaniu partią przez ostatni rok. Widocznie prezes uznał, że Brudziński z rodziną poradzą sobie z wygraną na trzecią kadencję i wrócił do rządu. Przy okazji kazał odwołać wszystkich dotychczasowych wicepremierów, aby oczyścić sobie pole i pokazać, że nie jest zwykłym wicepremierem. Kaczyński został wicepremierem z teką premiera. Trudno mi tylko zrozumieć, po co komu w tym przypadku premier Morawiecki. Żeby było śmieszniej, na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów Kaczyński usiadł razem z Morawieckim na miejscu przeznaczonym dotychczas wyłącznie dla premiera, dając tym samym znak, kto tu rządzi.
Te wszystkie groteskowe zachowania świadczą tylko o jednym. Kaczyński nie jest zdolny do kierowania partią, Morawiecki nie jest zdolny do kierowania rządem, PiS nie jest zdolny do kierowania Polską. Jedziemy bez kierowcy. Szczęśliwie już tylko przez cztery miesiące.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.