„Mimo że nasz wymiar sprawiedliwości jest niedoskonały, to powinniśmy w niego wierzyć” [FELIETON]
Na samym początku mojej „błyskotliwej” kariery felietonisty na użyczonych mi łamach uczyniłem tekst o tym, jak ważna jest edukacja prawna. Jak ważne jest świadome prawnie społeczeństwo. I zdania nie zmieniłem.
Ludzie znający swoje prawa i obowiązki z jednej strony są gwarantem prosperity kraju, z drugiej powstrzymują władzę przed zachłannym zagarnianiem kolejnych sfer życia. Niestety prawo nie jest potrawą lekkostrawną. Powiedziałbym, że to raczej golonka pośród sałatek. Oczywiście, nawet takie danie można podać z ładnym garnierunkiem i zaintrygować jego smakiem.
Od lat najczęstszą formą edukacji prawniczej są symulacje rozpraw. Pokazujące role poszczególnych stron, zasady postępowania sądowego. Oswajają widzów z sala sądową i pokazują, jak przebiega sprawa i dlaczego padają takie, a nie inne rozstrzygnięcia.
Skuteczność tej metody doceniona została nawet w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury – symulacje są częścią programu szkolenia przyszłych sędziów i prokuratorów. Jednakże okazuje się, że ta forma uświadamiania społeczeństwa realizowana przez doświadczonych sędziów już w oczach władzy nie jest tak ciekawa i skuteczna. Okazuje się być „parodią rozprawy”. Walory edukacyjne gdzieś jakby pierzchły.
Mnie zastanawiają motywy rządzących, bo oba, które przychodzą mi do głowy, są niskie. Pierwszy – to osobista antypatia do sędziów społecznie popularnych i jednocześnie „niepokornych”. Drugi bardziej przerażający – czyżby na rękę władzy było społeczeństwo ignorantów, ludzi pokornie przyjmujących decyzje władz. Takich, którzy wierzą we wpływy, kliki i znajomości. Paradoksalnie niewierzących ani w Prawo, ani w Sprawiedliwość. A ja naiwnie wierzę, że mimo że nasz wymiar sprawiedliwości jest niedoskonały, to powinniśmy w niego wierzyć.