O „dobrych wujkach” [FELIETON]
UE od chwili swojego powstania stała się obiektem westchnień demokratów i liberałów, a przekleństwem dla tych, którzy dopatrywali się w niej ekspansji zachodnich struktur politycznych. Nie ma nic złego w promocji wolnego rynku i swobodnej wymiany usług. Jednak poczynania Wspólnoty, włącznie z promocją wspólnej waluty, na której skorzystały tylko Niemcy i Holandia, budzą niepokój o utrzymanie podmiotowości uczestników projektu.
Warto pamiętać, że „dobrych wujków” w polityce międzynarodowej należy się wystrzegać i bronić własnych interesów. W listopadzie odwiedziłem podczas konferencji naukowej moich przyjaciół w Macedonii. Po części roboczej podczas spotkania w Macedońskiej Akademii Nauk zapytałem koleżanki i kolegów o zmianę urzędowej nazwy państwa, która miała zakończyć spór dyplomatyczny z Atenami i otworzyć Macedończykom drzwi do struktur euroatlantyckich. Po przeprowadzeniu referendum, o które apelowały zarówno Bruksela, jak i Berlin, Macedonia musiała domknąć jeszcze cały proces w parlamencie, bo liczba głosujących nie była wiążąca. Usatysfakcjonowany głosowaniem ze stycznia 2019 r. Zachód sprawę uznał za domkniętą. 27 marca 2020 r. Macedonia weszła do NATO, krzyżując szyki Moskwie, tradycyjnie roszczącej sobie prawa do opieki nad prawosławnymi Słowianami.
Jednak rozmowy akcesyjne do UE stanęły w martwym punkcie. Kryzys migracyjny i pandemia mocno nadwyrężyły macedońską gospodarkę. Kraj nie ma szans na gospodarcze odbicie ani na środki z KPO. Macedończycy, choć spełnili oczekiwania – raczej cudze niż własne, duma bowiem nie pozwala im się odżegnać, od (swoją drogą) pozbawionych naukowych podstaw roszczeń do dziedzictwa dynastii Argeadów – pozostali z kryzysem finansowym i migracyjnym sami. Przewodnicząca Komisji Europejskiej i kanclerz Niemiec przestali już przyjeżdżać.
Chcesz przeczytać, co do przekazania mają inni nasi felietoniści? Kliknij tutaj, aby sprawdzić Tylko Toruń lub tutaj, aby sprawdzić Poza Toruń.