Spokojnie – to tylko pożar! [FELIETON]
Od ostatniego wydania „Tylko Toruń” upłynęło sporo czasu, a wątków, które należałoby poruszyć w tym tekście, życie przyniosło na pęczki. Dlatego wybieram formę skrótowego odniesienia się do tych najważniejszych.
Kobiety na ulicach polskich miast miasteczek i nawet wsi. Protesty ws. ostatniej uchwały TK, łamiącej dotychczasowy kompromis aborcyjny – piszę to z całą świadomością – zostały wywołane przez wojnę wewnętrzną w PiS o to, kto jest bardziej prawicowy. Drugi powód nagłego zajęcia się TK tematem aborcji to niepewność Jarosława Kaczyńskiego co do swojego monopolu zarządczego na prawicy. To pokłosie tlącego się konfliktu z prokuratorem generalnym Ziobrą i chęć przelicytowania w grze o polityczną śmierć lub życie. Jednym z elementów tej gry była tzw. „Piątka dla zwierząt”, która miała uczłowieczyć prezesa, a stała się początkiem rozpadu formacji w warstwie operacyjno-systemowej. Kaczyński postanowił zaryzykować wszystkim, co do tej pory tak misternie tkał i układał, by zaznaczyć, że to ON jest gwarantem ultraprawicowych rządów sprawowanych w rytmie dogmatów Kościoła. Ciekawą rzecz powiedział Ludwik Dorn w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Dla Kaczyńskiego lepiej, żeby PiS straciło władzę w Polsce, niż żeby on stracił władzę w PiS. Władza nad PiS to jest fundament”. To idealnie wyjaśnia sytuację, w której znaleźliśmy się wszyscy. Wyjaśnia, dlaczego w zenicie katastrofy epidemicznej TK dostaje zielone światło na decyzję, która w oczywistym swym następstwie wzburzy przeważającą część społeczeństwa i wyprowadzi ją na ulicę.
Z tej perspektywy lepiej widać, czym kieruje się w życiu publicznym Kaczyński, i czym jest w stanie grać, by uzyskać pożądany efekt. Dlatego nie dziwmy się, że szalejący pożar Polski to nie jest coś, czego najbardziej obawia się i czym najbardziej przejmuje się minister Jarosław Kaczyński.