Starszy czy młodszy – do urn! [FELIETON]
Już w tę niedzielę zakończy się dwumiesięczna batalia komitetów wyborczych o rząd dusz wyborczych. Kampania, i tu zgadzam się ze specami, daleka od merytoryki i sensu wyborów przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Przeważają emocje, potknięcia i afery. To też było do przewidzenia. Na europejskie wybory nakłada się filtr krajowych wydarzeń. PiS próbował rozdawać socjalne obietnice, by nas przekupić. Koalicja Europejska od startu kampanii była na straconej pozycji. Wszelkie narzędzia nęcenia wyborcy miał i ma PiS. Rząd może dawać, przesuwać pieniądze dla ważnych grup społecznych. Ma po swojej stronie media publiczne, które wychodzą ze skóry, by systemowo niszczyć i poniżać polityków opozycji. Sytuację KE komplikuje również liczba partii, które ją tworzą. Mają one czasami odrębne programy i przeszłość. Dlatego tym bardziej doceniać należy to, jak kierownictwo PO rozegrało sprawy przed kampanią, grupując się w szersze ciało, którym przyświeca chęć odsunięcia PiS od władzy. Osobno partie te zrobiłyby swoje sondażowe minima bez widoków na równoważną konkurencję z partią rządzącą.
Te wybory są przedsionkiem do salonu jesiennych wyborów parlamentarnych. To one zmienią lub nie nasz kraj. Natomiast niedzielne głosowanie jest również ważne. Pokaże ono wskazanie obywateli, w którą stronę sprawy naszego kraju mają zmierzać. Czy ma być, jak jest; niby narodowo, patriotycznie, a dla mnie strasznie, bo dzieje się bardzo źle. Czy pójdziemy w nieco innym kierunku. Szanując oczekiwania społeczeństwa co do socjalnych planów, w tym utrzymania 500 plus – zdecydujemy, że jednak kandydaci KE wygrają, by odbudować zniszczony wizerunek Polski na scenie europejskiej.
Zatem moi drodzy, nieważne, czy starszy, czy młodszy, kobieta, czy mężczyzna – zróbmy wszystko, żeby była frekwencja i wygrał rozsądek!